środa, 26 sierpnia 2015

Liga Bohaterów w Gimnazjum nr 10 w Gliwicach

W ubiegłym tygodniu odpowiedzieliśmy na zaproszenie Gimnazjum nr 10 imienia Ignacego Jana Paderewskiego w Gliwicach by dla młodzieży uczęszczającej na zajęcia w ramach letnich półkolonii zrealizować warsztaty w ramach Ligii Bohaterów. 
W ramach wprowadzenia do warsztatów przypomnieliśmy wszystkie kwestie związane z reagowaniem podczas wypadków drogowych - od wezwania pomocy poprzez sprawdzenie stanu poszkodowanych i wreszcie konieczne działania zmierzające do ratowania ich życia. Na naszych zajęciach zawsze przygotowujemy młodzież tak, by nie bała się angażować w podobnych sytuacjach w rzeczywistości i aby uczestnicy byli potem w stanie podjąć właściwie w danej sytuacji działania.
Po teoretycznym wstępie przyszła oczywiście pora na warsztaty, czyli realizowane na czas i na punkty wyzwania związane z ratowaniem swoich kolegów i koleżanek, w czasie których gimnazjaliści poradzili sobie bardzo dobrze.
Wyniki ich zmagań z naszymi scenariuszami oraz inne informacje na ich temat można znaleźć pod linkiem prowadzącym do projektu Liga Bohaterów na naszej stronie.
Dzięki temu, że Gimnazjum nr 10 prowadzi także integracyjną świetlicę dla dzieci romskich i polskich mieliśmy możliwość przygotowania także krótkich zajęć dla młodszych uczestników. Omawiając zagadnienia związane z alarmowaniem dorosłych i wzywaniem pomocy zaprezentowaliśmy także podstawy sprawdzania stanu poszkodowanych.

Takie zajęcia są możliwe dzięki Tobie - nasza Fundacja nie sprzedaje wprawdzie cegiełek, ale mamy dla Ciebie coś lepszego - wybierając się we wrześniu na specjalny pokaz Mad Max w Kinie Kosmos w Katowicach, zorganizowany przy współpracy z firmą Marco z Gliwic masz możliwość zadeklarowania kwoty, jaką chcesz przeznaczyć na bilet - wszystkie pieniądze przekazywane są właśnie na realizację takich warsztatów jak te. Więcej informacji znajdziesz na stronie wydarzenia na Facebooku.

wtorek, 25 sierpnia 2015

Mad Max - charytatywnie w Kinie Kosmos

Wśród wszystkich projektów, które dotąd zrealizowaliśmy, Liga Bohaterów cieszy się największym zainteresowaniem. Cały czas jesteśmy zapraszani do szkół, gdzie prowadzimy warsztaty uczące, jak zachowywać się będąc świadkiem wypadku drogowego, jak wezwać pomoc i jak sprawdzać stan poszkodowanych. Ci, którzy brali udział w Lidze Bohaterów wiedzą, że są to dynamiczne sytuacje, "scenki" które trzeba "rozwiązać" i "wygrać", żeby uratować komuś życie. Dla tych, którzy jeszcze nie brali udziału w naszych zajęciach powiemy krótko: jest adrenalina, są emocje, bieganie, nawoływanie się i praca w grupie.

Co więc ma wspólnego Mad Max z warsztatami dotyczącymi wypadków drogowych? Z jednej strony wszystko (cały film to w końcu wielki karambol), z drugiej... jeszcze więcej niż Wam się wydaje!
Poszukując pomysłu na to, jak sfinansować dalsze zajęcia w ramach Ligii Bohaterów wymyśliliśmy, że "cegiełki" są pewnym wyjściem. Ale nie jakieś tam maskotki czy wisiorki - ale coś, co sami chcielibyśmy mieć. I oto wymyśliliśmy - w ramach "cegiełki" zapraszamy Cię do Kina Kosmos w Katowicach, gdzie 18 września 2015 o godzinie 20:00 odbędzie się wyjątkowy pokaz Mad Max: Na drodze gniewu.

Wyjątkowy o tyle, że film nie jest już przecież grany w kinach i jest to ostatnia szansa w najbliższym czasie zobaczyć go na wielkim ekranie, zanim znajomi zaproszą Cię na oglądanie go na telewizorze z wbudowanymi głośnikami. Wyjątkowy także dlatego, że można zapłacić za bilety tyle, ile się uważa. Można więc zdobyć wejściówkę za 5zł, albo dać za nią 50zł - wszystko zależy od Ciebie.
Ogromną, nowoczesną salę Kina Komos oraz pokaz filmowy zorganizowała nam gliwicka firma Marco (pozdrowienia dla całego zespołu!), więc każda złotówka, którą wydasz na bilet, trafi do naszej Fundacji, żebyśmy mogli kontynuować warsztaty w ramach Ligii Bohaterów w szkołach, w centrach handlowych, na miejskich rynkach czy w parkach.
Wejściówki rozchodzą się błyskawicznie, dlatego też nie zastanawiaj się dłużej i zamawiaj.
Droga jest prosta: wpisujesz swoje dane w formularzu zamówienia, robisz przelew i odbierasz wejściówkę w kasie kina.

Rezerwacji miejsc można dokonać pod tym linkiem!


Śledź też wydarzenie na Facebook, tam pojawiają się na bieżąco wszystkie newsy o tym wyjątkowym pokazie!

Impreza będzie też wspierana przez fanów serii Mad Max z ekipy OldTown Festival, którzy przyjdą w strojach filmowych, by dać Ci okazję do zrobienia sobie z nimi niepowtarzalnych zdjęć. Więcej informacji - pod tym linkiem.

Źródła zdjęć: materiały promocyjne filmu, Kino Kosmos, materiały promocyjne.

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Uratuj życie to proste - warsztaty w Czeladzi

W ubiegłą sobotę mieliśmy ogromną przyjemność zrealizować mały pokaz oraz warsztaty na czeladzkim rynku. Imprezę zorganizowało miasto Czeladź, wspólnie z motocyklową ekipą DoctorRiders, naszym stały partnerem - firmą Whitebox oraz naszą Fundacją.
Impreza rozpoczęła się przejazdem motocyklistów z klubu DoctorRiders, którzy zaprezentowali swoje lśniące maszyny na Rynku w Czeladzi. Chwilę po ich przyjeździe przejęliśmy pałeczkę z prezentacją wszystkich technik niezbędnych podczas radzenia sobie w sytuacji wypadku drogowego - od prawidłowego poinformowania służb po zabezpieczenie poszkodowanych, a nawet podstawy reanimacji.
Zaprosiliśmy także do udziału chętne osoby z publiczności, które miały okazję sprawdzić się w krótkich wyzwaniach podobnych do tych, które przygotowujemy na zajęcia w ramach Ligii Bohaterów.
Przez całe popołudnie młodzież i dorośli mogli uczyć się z nami, jak reagować w sytuacjach zagrożenia życia i zdrowia - od sprawdzenia stanu poszkodowanych po techniki reanimacyjne. Na zakończenie naszych warsztatów nasi wolontariusze zaprezentowali szybkie podejście do uszkodzonego pojazdu, ekstrakcję poszkodowanego oraz konieczną reanimację w oczekiwaniu na przyjazd pogotowia.
Serdecznie dziękujemy miastu Czeladź za zaproszenie oraz firmie Whitebox za pomoc w realizacji całego przedsięwzięcia, zaangażowanie w postaci wolontariatu pracowniczego oraz materiały dla uczestników, które przygotowywaliśmy wspólnie w ramach akcji "Bezpieczny klient" realizowanej przez Whitebox oraz projektu #jasnasprawa.

Takie warsztaty jak te są możliwe dzięki Twojemu wsparciu. W tym miesiącu w ramach "cegiełek" mamy dla Ciebie bilety do kina. Zajrzyj na Facebook i wybierz się na ostatni pokaz Mad Max na dużym ekranie - wszystkie pieniądze z biletów przekazywane są na nasze warsztaty.


Wszystkie zdjęcia: Fundacja "Kapitan Światełko".

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Gry zamiast nauki jazdy?

Piloci mają swoje symulatory, w których trenują różne scenariusze lotów - czemu więc nie wymyślono czegoś podobnego dla kierowców? Są przecież stanowiska do grania w "samochodówki" - z pedałami, dźwignią zmiany biegów, kierownicą z pełnym zakresem obrotu, która stawia odpowiedni opór... Czemu nie uczymy się jeździć grając? 
Aby odpowiedzieć na to frapujące młodzież pytanie, zasiedliśmy przed komputerami i konsolami testując kilka najpopularniejszych tytułów. Nie pod kątem grafiki, frajdy z grania czy ilości dostępnych aut, ale modelu jazdy, który mógłby spełniać warunki szkolenia dla początkujących kierowców.

Need for Speed (kilka ostatnich)

Adrian z naszej Rady Fundacji jest pasjonatem serii. Znaczy to mniej więcej tyle, że dostaje głównie szewskiej pasji, kiedy musi obtłukiwać samochody, żeby zaliczać kolejne wyzwania. I tu pojawia się problem - obtłukiwanie samochodów nie jest specjalnie dobrym modelem nauczania, prawda? Nie przeczymy, że zabawa jest świetna - ale z prawdziwą jazdą nie ma to nic wspólnego.
Czemu źle? - zupełnie nierealistyczne zachowanie samochodów, niepedagogiczne wyzwania związane z kasowaniem innych aut, seria raczej motywuje do łamania przepisów
Czemu dobrze? - miasta i drogi publiczne z ruchem "cywilnym", ostrzeżenia i informacje o przestrzeganiu przepisów przy uruchamianiu gry

Grand Turismo 5/6

Witamy w świecie zamkniętych tras, gdzie poza naszym samochodem są wyłącznie inni kierowcy wyścigowi. Obijanie się o ściany nie jest najlepszym pomysłem na trasie, ale w zasadzie poza cennym czasem nie powoduje większych reperkusji. Na duży plus zasługuje system szkół jazdy, gdzie można nauczyć się różnych manewrów, jazdy po śliskich torach i w ciężkich warunkach atmosferycznych. O ile mogłoby to być naprawdę pożyteczne, o tyle daje dużo głównie w kontekście gry, a nie ogólnego doświadczenia w prowadzeniu. Przy wyłączeniu wszystkich asyst i ułatwiaczy dla gracza, seria Grand Turismo jest na pewno bliżej prawdziwej jazdy autem niż NFS, ale nadal określenie "real driving simulator" wydaje nam się nieco na wyrost.
Czemu źle? - zamknięte tory, bez możliwości jazdy w ruchu ulicznym, nie całkiem realistyczne zachowanie samochodów
Czemu dobrze? - szkoły jazdy i nauka różnych manewrów

Test Drive: Unlimited 1/2

Wygrzebaliśmy obie gry z naszych zakurzonych zasobów tylko po to, by uznać, że żyliśmy jakimś mitem ich wspaniałości. Zasadniczo są to wyścigi mydelniczek po mokrym szkle, ale jednego nie można tym grom odmówić - wykonania modeli pojazdów. Niestety, w większości przypadków nie czujemy się, jak podczas jazdy prawdziwym Ferrari. Plusik na zachętę za to, że obie gry mocno zyskują po włączeniu widoku z kabiny, nie zaś z żurawia jadącego za samochodem - co pozwala na jako - takie wyczucie samochodu przy różnych manerwach.
Czemu źle? - koszmarny model jazdy, po kolizji czołowej z prędkością 200km/h z nadjeżdżającym samochodem nasze auto trochę jest... porysowane.
Czemu dobrze? - szkoły jazdy i nauka różnych manewrów, ruch uliczny i "cywilne auta"

Grid 1, 2, Autosport

Seria Race Driver: Grid ma tę przewagę nad konkurencją, że gra posiada model zniszczeń. Uderzenie więc w inny samochód, barierę, przeszkodę, nie zmieszczenie się na szykanie - wszystko to powoduje nieodwracalne (no, właściwie odwracalne, jest możliwość cofnięcia czasu o kilka sekund) uszkodzenia naszego auta. A to zwykle uniemożliwia ukończenie wyścigu. Dobrym pomysłem było znaczne premiowanie gracza za wykorzystywanie widoku z kokpitu w pierwszej grze spod logo Grid, ale później zostało to zarzucone.
Czemu źle? - znów zamknięte tory, model jazdy nie jest do końca realistyczny (zwłaszcza w późniejszych odsłonach
Czemu dobrze? - model zniszczeń, konsekwencje kolizji i błędów, w gruncie rzeczy nie najbardziej oddalony od rzeczywistości model jazdy

Grand Theft Auto (wszystkie!)

Cóż, właściwie powinna to być gra idealna do nauki jazdy. Duży ruch uliczny, miasta, znaki, sygnalizacja, model zniszczeń wpływający na jazdę... Tyle tylko, że ta jazda to znów wyścigi kartonowych pudeł na lodowisku. Rozumiemy jednak, że nie gracie w GTA próbując się nauczyć jeździć samochodem.

Zanim dotrzemy do podsumowania, rzućmy jeszcze okiem na kontrolery. Otóż próby grania z użyciem klawiatury w gry samochodowe były... cóż, koniecznością, zanim konsole i kierownice nie zaczęły być tak popularne. Po chwili grania na PCtach popędziliśmy jednak po pad i grało się o wiele lepiej. Najlepszą opcją jest oczywiście zestaw z kierownicą i pedałami, ale jest to również opcja najdroższa.

Podsumowując, symulatory lotu są wykorzystywane między innymi dlatego, że lot samolotem jest... ekstremalnie drogi. Zatankowanie Toyoty Yaris czy Skody Fabii nie jest już tak potwornie drogie, więc możemy sobie pozwolić na naukę jazdy na drogach. Poza tym, naprawdę, prowadzenie samochodu jest bardzo proste. Z tymi kursami nauki jazdy jest trochę jak w Test Drive: Unlimited 2. Sama jazda jest prosta, ale żeby móc jeździć trzeba przejść serię absurdalnie skomplikowanych wyzwań, z których wiedza rzadko kiedy przydaje się potem na drodze.
Pamiętajmy jednak o Lucasie Ordóñez - chłopak wygrał mistrzostwa Grand Turismo 5, więc Nissan wciągnął go do swojego temu Le Mans i zrobił z niego kierowcę wyścigowego!

A Tobie jak gra się w samochodówki? Uważasz, że umiejętności z przechodzenia gier mogą przydać Ci się na drodze?

Źródła zdjęć: jeden, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem.

czwartek, 6 sierpnia 2015

Tymczasowe samochody

W swoim życiu jeździłem jakąś absurdalną ilością samochodów. Takich, które posiadała moja rodzina, albo które miałem ja, prywatnie bądź służbowo, było, pobieżnie licząc, koło 18. Im nowsze auto akurat użytkuję, tym mniej czuję się z nim związany. Być może więc nawet samochody - przedmioty, które w gruncie rzeczy są drugą najdroższą, po mieszkaniu, rzeczą, jaką można posiadać, zaczynają być czymś tymczasowym.
W książce Fight Club główny bohater mówi, że podróżując po kraju wszystko ma jednorazowe - mieszkania w hotelach, ręczniki, małe tubki pasty czy znajomych w samolocie. Jest to pewien syndrom naszych czasów, że ze względu na ogromny dostęp do wszystkiego, do niczego się nie przywiązujemy. Mamy jedną rzecz, jak ją stracimy, trudno, na rynku/ w sieci jest tego mnóstwo, więc w każdej chwili możemy uzupełnić nasz brak czymś innymi.
Psycholodzy alarmują, że to prowadzi do tego, że obecne i następne pokolenia będą miały problem z wykształceniem jakiekolwiek więzi. Ja alarmuję, że to będzie prowadzić do wypadków drogowych. Jak? Już mówię.
Ostatnio publikowaliśmy na naszym fanpage na Facebook artykuł o pewnym panu, który swoim 26 letnim Mercedesem klasy G objechał 140 krajów, pokonując nim przy tym ponad 900 000 km. Dziewięćset tysięcy! Które auta dzisiaj buduje się, aby przejechały taki dystans? Dziś co druga firma proponuje nam nowe auto co cztery lata, związujemy się więc na dłuższy czas z jedną marką, a kiedy przychodzi Olimpiada, przypomina nam, że możemy dostać nowszy model.
Kiedyś auto było drogie, więc było cenne także jako członek rodziny. Było jak koń - trzeba je mieć, ale też trzeba o nie dbać. Dzisiaj jest jak telefon - dzisiaj jest taki, za chwilę będzie inny. Jak się porysuje, to trudno, przecież abonament się kończy, nowy model za chwilę. A autem o tyle łatwiej nawet niż z telefonem, że nie trzeba przenosić kontaktów.
To, że osoby, które będzie stać na zmianę auta co 4 lata i płacenie rat za nową furę, wyrobią sobie podejście do traktowania ich jako czegoś tymczasowego, wpłynie na pozostałych. Także na tych, którzy będą kupować te pięcioletnie auta z komisów i "dojeżdżać" je do końca. Samochód stanie się w publicznej świadomości czymś tymczasowym, a więc czymś, o co nie trzeba dbać, bo przecież się go wymieni, sprzeda, kupi nowy, weźmie z salonu, dostanie w komisie.
A auto to nie jest telefon. Od stanu technicznego telefonu nie zależy nasze życie.
Kochajcie więc swoje auta. Nadawajcie im imiona. Słuchajcie, co do Was mówią (a mówią!) i troszczcie się o to, żeby były zdrowe i szczęśliwe. Może też objedziecie świat mając 900tys. km na liczniku.

Źródła zdjęć: jeden, dwa, trzy.