czwartek, 25 czerwca 2015

Czemu nie jeździsz w kasku?

W ubiegłym tygodniu publikowaliśmy na naszej stronie artykuł zawierający mnóstwo statystyk dotyczących urazów głowy. Dlaczego? Bo naprawdę chcemy, żebyście jeździli na rowerze w kaskach. Chociaż badań jest mnóstwo, teorii i rozmaitych pomysłów na ten temat, łącznie z tymi, które mówią, że jeżdżenie na rowerze w kasku prowokuje kierowców do zostawiania rowerzystom mniejszego marginesu błędu, to wierzcie nam - to wszystko bzdury. Jeździmy na rowerach od lat i mieliśmy więcej niż jeden wypadek per capita, o wypadkach na głowę już nie wspominając. I gdyby nie kaski, nie pisalibyśmy Wam artykułów zachęcających do ich noszenia, bo pewnie leżelibyśmy jak roślinki podpięci do dużych szaf w szpitalach.
Nie nosimy kasków z wielu powodów, ale przede wszystkim dlatego, że nie mamy takiego przyzwyczajenia. Będąc dziećmi w ogóle ich nie mieliśmy, więc dlaczego teraz, kiedy jesteśmy mądrzejsi i bardziej świadomi zagrożeń wokół nas, mielibyśmy to robić? To sprawia, że mamy błędne koło: mówimy dzieciakom, że powinny jeździć w kasku, ale sami nie jesteśmy przykładem, więc nasz przekaz jest o wiele słabszy. Jeśli więc będzie więcej dorosłych rowerzystów jeżdżących w kaskach, będzie też więcej dzieciaków w kaskach, które wyrosną na cyklistów mających już to przyzwyczajenie.
Niestety, dla wielu niestety kask nadal jest "obciachem". Mimo setek fantastycznych produktów na rynku nadal kojarzy się z garnkiem na głowie. Najlepsza sytuacja ma miejsce chyba w przypadku kolarstwa ekstremalnego, gdzie społeczność sama mityguje osoby, które zabierają się za jazdę górską czy freeride bez kasku. Ostatnim bastionem jazdy bez kasku pozostają użytkownicy skate-parków, głównie ci na BMX, ale ostatnio coraz częściej widzi się komentarze pod filmikami z ich wyczynami "wszystko super, ale jeździsz bez kasku" - bez względu na to, czy była gleba, czy nie.
Kask nie musi być więc "obciachem" - może być naprawdę fajnym akcesorium i gadżetem. Kaski mają świetne malowania, są zrobione nierzadko z ekologicznych materiałów, niektóre mają nawet wbudowane ocieplenia do jazdy zimą, albo po prostu wyglądają... dobrze.
Niestety wypadki nie przydarzają się tylko wtedy, kiedy "mamy na nie humor". Humor na kask trzeba mieć więc codziennie, nawet gdy może nam on zepsuć fryzurę czy też nie pasuje nam akurat do garnituru czy sukienki, kiedy wybieramy się rowerem do pracy mają w perspektywie jakieś spotkanie. Jeśli już naprawdę nie chcecie wozić czegoś na głowie i skręca Was na myśl o tym, że mielibyście założyć sobie kask, przemyślcie kwestię Hovding, czyli "niewidzialnego" kasku, który zniszczy Wam fryzurę tylko w momencie, kiedy zniszczyć by ją miało spotkanie czaszki z asfaltem.


Źródła zdjęć: jeden, dwa, trzy.

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Niezbędne wyposażenie rowerzysty

Na pytanie, co rowerzysta powinien mieć ze sobą, a czego mieć nie musi odpowiedź powinna być jednoznaczna i prosta. Tymczasem w ostatnich tygodniach pytaliśmy o to policjantów, strażników miejskich, członków Gliwickiej Rady Rowerowej, siebie nawzajem i rowerzystów napotkanych na szlakach w terenie i ulicach miast. Oczywiście wystarczy zajrzeć do znowelizowanego w ubiegłym roku kodeksu drogowego, żeby dowiedzieć się, w co rowerzysta i jego bicykl powinni być wyposażeni. Postaramy się więc rozwiać wszystkie mity dotyczące wyposażenia rowerzysty, na początek jednak podamy w wielkim skrócie, co według kodeksu mieć musisz, bo inaczej grozi Ci za to mandat.
1. Dzwonek
2. Po zmroku - światło białe przednie i czerwone tyle
3. Zawsze - odblask tylny w kształcie innym niż trójkąt
4. Co najmniej jeden hamulec
Koniec. Właściwie na tym możesz poprzestać lekturę artykułu, wynieść rower na dwór i jechać na przejażdżkę. Niemniej, przyjrzyjmy się jeszcze kilku szczegółom.

Dzwonek - chociaż wydaje się to mocno nieaktualnym pomysłem, to nadal pozostaje on w kodeksie. Mało kto z dzwonkami jeździ, bo przy jeździe w terenie dzwonią bez sensu i irytują, ale posiadać dzwonek, według przepisów, trzeba. Nie polecamy stadionowych trąbek, bo z kolei mogą być zbyt głośne. Co prawda przepis nie mówi o rowerach, ale przyjętą wartością dla pojazdów drogowych są 93 decybele. No i trąbki nie spełniają zapisu o "nieprzeraźliwym dźwięku".

Światełka - może być dynamo, mogą być większe lub mniejsze reflektory, wystarczą tak naprawdę tak zwane "pchełki", czyli małe światełka zapinane wokół kierownicy czy sztycy. Pamiętaj, zwłaszcza jeżdżąc jesienią, żeby poły kurtki czy bluzy nie zasłaniały Ci lampki pod siodełkiem - dla Twojego własnego bezpieczeństwa. Przepis nie reguluje, jak jasne mają być światła, więc wszystko zależy od Twojego zdrowego rozsądku. Jeśli jeździsz wyłącznie w mieście, gdzie ulice po zmroku są dobrze oświetlone, wystarczą Ci pchełki, żeby po prostu spełnić wymagania przepisu. Jeśli często jeździsz poza obszarem zabudowanym, jednak dobrze byłoby zaopatrzyć się w reflektor, który naprawdę coś da.
Mała uwaga od nas - co prawda oba światła mogą być migające, ale nie ustawiaj ich w tryb "stroboskopu", zwłaszcza przedniego, bo irytuje to oczy kierowców jadących z przeciwka. 

Odblask - nie wystarcza takie na pedałach, musi być czerwony. Wypytywani policjanci sugerowali, że wystarczy odblask na plecaku, ale zawsze zależy to od tego, na kogo trafimy. Kodeks wymaga odblasku jako wyposażenia roweru. Nie może być w kształcie trójkąta.

Co najmniej jeden sprawy hamulec - może być torpedo, tarczowy, szczękowy, v-brake albo bębnowy, grunt, żeby rower zatrzymał. To jest oczywiście Twój priorytet, żeby rower hamował, więc o hamulce należy dbać. Przepis ten godzi bezpośrednio w modę budowania rowerów "street'owych", które nie miały hamulców wcale. Ciężko stwierdzić, czy ostre koło to hamulec - naszym zdaniem nie, policja również tutaj się z nami zgadza. Być może stąd pomysł montowania przedniego hamulca do ostrego koła - nie rozumiemy tego i nie pochwalamy.

Kamizelka odblaskowa - wiele osób narzekało, że jest teraz przepis noszenia odblasków i trzeba jeździć w kamizelkach, co zabija zupełnie "cycle chic". Otóż odblaski są niezbędne dla pieszych poruszających się po zmroku poza terenem zabudowanym, rowerzysta ma mieć lampki. Mając na sobie odblaski oczywiście jesteśmy bardziej widoczni, więc im bardziej rowerzysta świeci, tym oczywiście lepiej.

Kask - bolejemy nad tym okrutnie, ale kask nie jest obowiązkowym wyposażeniem rowerzysty. Uprzejmie Cię prosimy, przejrzyj sobie nasze artykuły na temat jeżdżenia w kasku i samemu podejmij decyzję - zrób to dla siebie, nie dlatego, że może Ci za to grozić mandat.

Generalnie z samochodami jest tak, że auto musi spełniać wymagania dotyczące podstawowego, ustawowego wyposażenia kiedy zjeżdża z taśmy produkcyjnej. Potrzebne są światła do jazdy w dzień? Od 2011 wszystkie są wyposażane fabrycznie. Pasy? Tak samo, od kiedy pojawił się obowiązek posiadania pasów w aucie, wszystkie samochody mają je montowane seryjnie. A rowery? Niestety, mimo, że przepisy są jakie są, większość rowerów nie posiada w standardzie wyposażenia, które umożliwiałoby użytkowanie ich w ruchu drogowym, na ulicach i ścieżkach rowerowych! Obowiązek "doposażenia" roweru spoczywa więc na Tobie. I chociaż nie możemy Cię obronić przed wszystkimi mandatami, jakie spadną na Ciebie, kiedy na swoim fantastycznym bicyklu wyjedziesz na ulicę prosimy tylko o dwie rzeczy: jeśli wychodzisz na rower, miej też ze sobą nawet najmniejsze światełka i kask albo Hovding.


Źródła zdjęć: jeden, dwa, trzy, cztery.

czwartek, 18 czerwca 2015

Hovding - co to właściwie jest?

W 2005 roku dwie panie w Szwecji zajęły się, w ramach swojej pracy na koniec studiów, zaprojektowaniem alternatywy dla kasku. Pamiętamy pierwsze prototypy Hovding, które pojawiły się na Kickstarter, więc tym bardziej cieszymy się, że wreszcie "niewidzialny" kask rowerowy doczekał się dystrybucji w Polsce. Wspieramy pomysł poduszki powietrznej dla rowerzystów nie tylko jako bezpieczniejszą alternatywę dla kasku, ale także dlatego, że BikeID, wyłączny dystrybutor Hovding w Polsce, przekazuje część zysku z każdej sprzedanej przez sklep internetowy poduszki na nasze programy edukacyjne. 
Wiele osób nadal jednak nie wie, czym Hovding jest, więc wypadałoby przybliżyć ten wynalazek. W wielkim skrócie jest to kołnierz, który opiera się na barkach rowerzysty. W razie wypadku otwiera się z niego poduszka powietrzna, zupełnie tak, jak w samochodzie. Ma ona jednak kształt kasku, który osłania nam całą głowę - jego wypełnienie się zajmuje mniej niż jedną dziesiątą sekundy. Kask nie tylko chroni głowę ze wszystkich stron, niczym kask motocyklowy, ale także usztywnia nam kark, chroniąc przed uszkodzeniami kręgosłupa.
Skąd Hovding wie, kiedy ma się otworzyć, a kiedy nie? W środku ma system żyroskopów, które monitorują przeciążenia działające na naszą głowę. Schylając się, aby zawiązać but, czy kiedy upadniemy po wjechaniu powoli na piaszczystą plażę, nie zrobimy tego z siłą, która mogłaby sugerować, że wypadek będzie zagrażać naszej głowie. Poduszka otworzy się wyłącznie przy silnych uderzeniach, które zostały zaprogramowane po latach badań, jakie są najczęstsze scenariusze wypadków z udziałem rowerzystów - ze szczególnym uwzględnieniem uderzeń tylnych i bocznych przez samochód.
Kaski, aby spełniać normy i otrzymać oznakowanie CE musi redukować siłę działającą podczas uderzenia do 250g. Hovding redukuje tę siłę do 65g, a więc stanowi zdecydowanie lepszą ochronę niż jakikolwiek dostępny na rynku kask rowerowy.
Przy tym nie psuje fryzury, jest "designerskim" akcesorium dla miłośników rowerowych, wreszcie jest lekki i wygodny.
Żeby być absolutnie uczciwymi, musimy również przyznać, że Hovding ma kilka wad. Wersja 1.0 miała bardzo wysoki kołnierz, który przeszkadzał zwłaszcza zarośniętym panom, ale wersja 2.0, którą możesz kupić już w Polsce poprawiła ten problem. Poduszka jest również jednorazowa - chociaż na drugą przewidywany jest znaczy rabat, Hovding jest do bólu uczciwy.
Czemu uczciwy? Kaski tradycyjne, z tworzyw i pianek, zaprojektowane są, by przyjąć jedno uderzenie - absorbując je pękają wewnątrz, czego często nie zauważamy. Za kolejnym podejściem ich struktura jest osłabiona i już nie spełniają tak dobrze swojej funkcji. Hovding po otworzeniu nie da się już złożyć, a więc nie pozostawia nam złudzeń, że może jeszcze kiedyś się przyda, chociaż kask, nawet pęknięty, może wyglądać, jakby nic mu się nie stało.
Ostatnim aspektem jest cena. Około 1200zł to nie mało pieniędzy, ale biorąc pod uwagę trzykrotnie lepszą ochronę głowy niż jakikolwiek inny kask uważamy, że Hovding jest zdecydowanie wart zakupu - zwłaszcza, jeśli jeździsz rowerem po mieście. Jeśli masz jeszcze jakiekolwiek wątpliwości, pomyśl sobie, że część zysku z każdego zakupionego na BikeID kołnierza Hovding przeznaczane jest na programy edukacyjne dla dzieci i młodzieży związane z bezpieczeństwem, realizowane przez naszą Fundację.
Zapraszamy więc do sklepu BikeID. Nie zapomnij pochwalić się swoim Hovding i przesłać nam zdjęcie mailem lub na naszym fanpage.


środa, 17 czerwca 2015

O wyścigach miejskich na ArtNocy

Stowarzyszenie Melina jak co roku organizuje w Gliwicach ArtNoc - (cały dzień oraz) noc otwartych galerii. Kompletny program możecie znaleźć na oficjalnej stronie cyklu, ale my chcieliśmy Was zaprosić szczególnie na jedno wydarzenie. O godzinie 20:20 w Centrum Organizacji Kulturalnych "Perełka" na ulicy Studziennej 6 w samym centrum Gliwic odbywać się będą prezentacje w popularnym na całym świecie formacie Pecha Kucha (czyt. peczakcza). Każdy z prelegentów pokaże 20 slajdów, z których każdy widoczny jest jedynie przez 20 sekund.
Ta niecodzienna forma prowadzenia wykładów i prezentacji narodziła się w Japonii, ale obecnie popularna jest na całym świecie. W czasie ósmej ArtNocy prezentowane będą pomysły i idee luźno związane z tematem "lato w mieście". Jakub z naszej Fundacji pokaże Wam dlaczego warto przemyśleć kwestię organizowania wyścigów miejskich - samochodowych, rowerowych i biegów. Mając za sobą starty we wszystkich chyba możliwych sportach, w ramach których można ścigać się w mieście (od urban-DH, przez biegi, po wyścigi i rajdy samochodowe) spróbuje Wam pokazać, czemu sport powinien być nie dalej niż 5cm od nosa kibiców. 

Zdjęcia: Jakub Kajdaniuk w trakcie Downstairs Ustroń 2009, zdjęcie zrobione przez Maksyma Rudnika oraz Verva Street Racing 2012, zdjęcie Bartka Balickiego.

wtorek, 16 czerwca 2015

Na rowerze zawsze w kasku

W 2007 roku Asia Injury Prevention Foundation przygotowała bardzo mocną kampanię skierowaną do rowerzystów, której celem było przypomnienie rowerzystom, dlaczego warto jeździć w kasku na rowerze. AIPF nadal zajmuje się tym tematem i jest jedyną na świecie fundacją, która zamiast szczepionek rozdaje dzieciom... kaski.
Czy sprawa jest aż tak poważna? Przecież na co dzień jeździmy po mieście, na Venturillo czy innych rowerach miejskich, na własnych, starych holendrach i ich współczesnych odpowiednikach i jakoś nic nam się nie dzieje... Niestety nie jest to prawda.
Przyjrzyjmy się nieco statystykom. Będą trochę rozproszone i z różnych części świata, ale chcemy też pokazać, że problem jest uniwersalny i dotyczy także Ciebie, czytelniczko i czytelniku. Najpierw zajrzyjmy za wielką wodę, do statystyk Amerykańskiego Stowarzyszenia Chirurgów Neurologów. 20% urazów głowy związanych ze sportem, to urazy związane z jazdą na rowerze - najwięcej w całym "torcie" sportowych urazów. Wynika to między innymi z tego, że rowery są tak powszechne i zarówno sportowcy zawodowo uprawiający kolarstwo jak i ludzie rekreacyjnie przemierzający parki w weekendy zaliczają się do tej statystyki. Tyle tylko, że sportowcy ą zobligowani przepisami do noszenia kasków. A tymczasem 90% osób  ginących w wypadkach rowerowych w USA... nie ma kasków. To są "cywile", tacy jak Ty, którzy wybrali się na przejażdżkę do sklepu po mleko. Przyczyną 75% śmierci rowerzystów w Nowym Jorku są urazy głowy.* Widzisz pewną prawidłowość? 
Spójrzmy teraz na statystyki globalne - na świecie co 5 minut ktoś umiera z powodu urazu głowy. W czasie, kiedy będziesz czytać ten artykuł umrą prawdopodobnie dwie osoby, z których statystycznie, jedna poruszała się po jezdni i miała wypadek drogowy. Na każdą osobę zabitą, przypada także jedna, która zostanie ciężko ranna w głowę, a 20% tych rannych do końca życia będzie w stanie wegetatywnym. Nawet jeśli nie zostanie się kolokwialnie mówiąc, warzywem, statystyczny czas rehabilitacji to 7 lat. Siedem. Ludzie, który ucierpieli na urazy głowy mają 300% więcej szans, żeby ponownie taki uraz odnieść (z powodu np. osłabionej koncentracji czy równowagi). I teraz najlepsze - wg kombinowanych danych z wypadków, 85% urazów głowy u rowerzystów można byłoby uniknąć, gdyby poszkodowany miał kask.**
Na koniec wróćmy do Polski - nasze drogi są "coraz bardziej bezpieczne", ale liczba poszkodowanych w zdarzeniach drogowych rowerzystów wzrosła w 2014 w stosunku do 2013. W ubiegłym roku na polskich drogach zginęło 286 rowerzystów a 4270 zostało rannych.
Prawdopodobieństwo zgarnięcia szóstki w totka to 1 do prawie 14 milionów, przy czym trzeba wypełnić kupon. Prawdopodobieństwo, że coś nam się przydarzy na rowerze to 1 do dziewięciu tysięcy. I wystarczy wyjść z rowerem z domu.
Dlatego też uprzejmie prosimy Was - noście kaski. Najlepiej takie, które mają certyfikaty bezpieczeństwa. O tych certyfikatach na naszej stronie jeszcze napiszemy.

*Źródło: statystyki AANS, New York Times.
** Źródło: Coma Guide for Cargivers
*** Źródło: Statystyki policyjne za 2014 rok.
Źródła zdjęć: AsiaInjury.org

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Rozpakowujemy Hovding 1.0

Jakiś czas temu na naszym fanpage na Facebook pokazaliśmy Wam zdjęcie żółtego pudełka, które dostaliśmy ze sklepu BikeID. Dziś polecamy Wam film, na którym zaglądamy do pudełka, żeby wypakować z niego Hovding 1.0 - "niewidzialny" kask dla rowerzystów. Dlaczego niewidzialny? Bo tak naprawdę to nie kask, a kołnierz, który kryje w sobie poduszkę powietrzną, która ochroni naszą głowę w czasie wypadku. Oprócz samego kołnierza w nietuzinkowym pudełku z dziurą znajduje się także kilka innych ciekawych rzeczy.
Chcecie dowiedzieć się, jak się włącza i ładuje poduszkę? Ile naprawdę waży? Czy instrukcja jest czytelna i ładnie wydana? Jak bardzo rozmiarowo Hovding różni się od banana? Na te i inne pytania odpowiadamy w naszym vlogu.

sobota, 13 czerwca 2015

Prezentacja Hovding dla GRR

Gliwicka Rada Rowerowa to wyjątkowa instytucja działająca na terenie Gliwic. Jest to forum wymiany zdań i opinii i jednocześnie grupa ludzi, która w rzeczywisty sposób wpływa na kształt infrastruktury rowerowej w mieście. Pod koniec maja spotkaliśmy się, aby zebrać opinie na temat swoistej nowości na rynku jaką jest "niewidzialny" kask rowerowy, czyli Hovding.
Ponieważ na spotkania GRR przybywa się rowerami, nie należy się dziwić, że miało ono miejsce na świeżym powietrzu, na terenie kampusu Politechniki Śląskiej w Gliwicach. Najpierw rozmawialiśmy na temat przepisów i tego co tak naprawdę wolno, a czego nie wolno rowerzyście w Polsce - okazuje się, że łatwo jest się zgubić w gąszczu przepisów, nowych i starych; faktem jest jednak, że wymagany na rowerze jest dzwonek, ale nie kask.
Zastanawiając się, jak osoby które na co dzień poruszają się na rowerach i w dodatku czynią z tego część swojego stylu życia zareagują na Hovding, pokazaliśmy zarówno poduszkę w wersji 1.0 jak i spreparowany "kask" już po napełnieniu. Każdy miał możliwość przymierzenia zarówno kołnierza jak i napompowanej poduszki, by przekonać się, cy wynalazek ten jest wygodny, a przede wszystkim, czy budzi zaufanie. Pytania, które się pojawiły przedstawiliśmy dystrybutorowi Hovding w Polsce, sklepowi BikeID.
Generalnie reakcje były entuzjastyczne - chociaż pomysł jest czymś zupełnie nowym, to jednak zarówno jego walory związane z bezpieczeństwem jak i czysto użytkowe zostały przez rowerzystów przyjęte z zainteresowaniem. Ma to o tyle duże znaczenie, że zebraliśmy wypowiedzi od osób, dla których rower jest podstawowym środkiem transportu, bez względu na pogodę czy porę roku, Okazuje się, że kołnierz jest interesującą alternatywą dla kasku, a jego solidne wykonanie i normy, które spełnia, przekonują do niego cyklistów bez względu na płeć i wiek.
Jeśli nie wiecie jeszcze, czym jest Hovding, jak działa, czy można od niego ogłuchnąć, czy mogą go nosić brodacze oraz w jaki sposób współgra z szalikami w zimie, zapraszamy do śledzenia naszego fanpage i zaglądania na naszą stronę internetową. W przyszłym tygodniu zamieścimy najczęściej zadawane pytania na temat kasku Hovding i inne materiały na temat tego wynalazku.
Jeśli już wiecie jednak, jak działa poduszka powietrzna dla rowerzystów, zapraszamy Was do sklepu BikeID - kupując Hovding wspieracie również naszą Fundację.


Zdjęcia: Michał Czaplicki / Fundacja "Kapitan Światełko"

piątek, 12 czerwca 2015

Rozpoczynamy współpracę z BikeID

Z przyjemnością informujemy, że w rozpoczynamy współpracę z firmą FHU "Poręba", właścicielem sklepu internetowego i stacjonarnego BikeID. Dzięki zaangażowaniu BikeID będziemy mogli wspólnie zrealizować kilka projektów i przygotować materiały, zarówno w formie artykułów jak i klipów video, ukierunkowanych na bezpieczeństwo rowerzystów. Priorytetem naszej współpracy jest zwiększanie świadomości rowerzystów, zwłaszcza miejskich, w zakresie ich bezpieczeństwa w codziennym użytkowaniu dróg i ścieżek rowerowych.
FHU "Poręba", właściciel krakowskiego sklepu BikeID i sklepu internetowego BikeID (dostępnego pod adresem www.bikeid.pl) działa od 1997 roku i jest wyłącznym dystrybutorem wielu marek związanych zarówno z kolarstwem miejskim, szosowym jak i ekstremalnym w Polsce. Ostatnio do oferty firmy dołączyła także marka Hovding - producent "niewidzialnych" kasków rowerowych, które przybliżymy Wam na naszych stronach.
Zapraszamy do obserwowania naszej strony i fanpage na Facebook, gdzie pojawiać się będą kolejne materiały dotyczące bezpiecznej jazdy na rowerze. Zapraszamy także do sklepu BikeID - część zysku z każdego sprzedanego kasku Hovding przeznaczana jest na naszą Fundację.


 Zdjęcia dzięki BikeID.

czwartek, 11 czerwca 2015

Otrzymaliśmy tytuł Debiut Roku 2014

Fundacja "Kapitan Światełko" została wyróżniona tytułem Debiut Roku 2014 dla nowej organizacji pozarządowej, która w roku 2014 podjęła działalność na rzecz mieszkańców Gliwic. Gala rozdania nagród jak co roku odbyła się w ruinach Teatru Victoria w Gliwicach i podsumowała konkurs organizowany przez Prezydenta Miasta Gliwice pośród organizacji pozarządowych mających swoją siedzibę w Gliwicach.
Nasza Fundacja rozpoczęła działanie w styczniu 2014 roku i w ciągu pierwszych miesięcy swojego funkcjonowania zdołała zorganizować wiele dużych projektów, w tym pierwszą w Polsce oficjalną odsłonę kampanii Movember. Na co dzień zajmując się realizacją warsztatów i spotkań dotyczących bezpieczeństwa w ruchu drogowym i promocji motosportu współpracowaliśmy z kilkunastoma partnerami z całej Polski oraz firmami zagranicznymi. Przyznanie tytułu Debiutu Roku 2014 jest uhonorowaniem pracy i profesjonalnego podejścia członków Zarządu i Rady Fundacji.
W trakcie gali otrzymaliśmy również nominację w kategorii Inicjatywa Roku 2014 za projekt "Liga Bohaterów", którego celem jest nauczanie młodzieży podstaw udzielania pomocy poszkodowanym w wypadkach drogowych. Prezes naszego Zarządu, Jakub Kajdaniuk, otrzymał wyróżnienie w kategorii Lider Społeczny Roku 2014 za zaangażowanie w działalność społeczną.

Dziękujemy wszystkim zaangażowanym w nasze działania - członkom Rady i Zarządu Fundacji, wolontariuszom oraz partnerom - firmom i osobom prywatnym, bez których realizacja naszych projektów i zdobycie tej nagrody oraz wyróżnień nie byłoby możliwe.

Na fotografii (od lewej): Michał Mirski (członek Rady Fundacji) z nominacją w kategorii Inicjatywa Roku 2014, Jakub Kajdaniuk (Prezes Zarządu Fundacji) ze statuetką za Debiut Roku oraz wyróżnieniem w kategorii Lider Społeczny oraz Jakub Wesołowski (Wiceprezes Zarządu Fundacji) z nagrodą w kategorii Debiut Roku 2014.

środa, 10 czerwca 2015

Mundial co roku

Wyobrażacie sobie, co robiliby fani piłki nożnej, gdyby Mistrzostwa Świata odbywały się co roku? Abstrahując od kosztów takiej imprezy, ludzie szaleliby na jej punkcie, bo nie co cztery lata, a co dwanaście miesięcy mieliby potężną dawkę wielkich emocji. Problem z organizowaniem Mundialu każdego roku jest jednak taki, że zajmuje on mnóstwo czasu - wszystkie fazy eliminacyjne, potem finały, zamknięte miasta, gdzie po ulicach chodzą tylko kibice... mnóstwo problemu, prawda?
W gruncie rzeczy Liga Mistrzów odbywa się co roku i dla wielu osób jest to lepsza impreza, niż Mundial, bo grają składy lepiej zgrane, przygotowane do wspólnego rozgrywania meczy i nastawione na zwycięstwo, a nie tylko na unikanie kontuzji. 
Dla fanów motoryzacji F1 jest trochę jak Liga Mistrzów. Co roku, bez podziału na kraje, ale na teamy, każdy próbuje dochrapać się do zwycięstwa, a emocji jest przy tym co nie miara. Mówiąc jednak zupełnie szczerze, osobiście fanem F1 nie jestem. Naprawdę, wolę oglądać Ligę Mistrzów niż wyścigi, chociaż sam w sobie sport jest dla mnie interesujący o tyle, o ile jest poligonem doświadczalnym dla nowych technologii.
Co więc jest samochodowym Mundialem? Cóż, nie ma imprez rozgrywanych co cztery lata o tytuł Mistrza Świata w motosporcie. Są za to wyścigi, które odbywają się co roku i wiele osób traktuje je jako największe święto. Chociażby Rajd Dakar, który swoją nazwę wziął od słynnego rajdu Paryż - Dakar, który odwołano w 2008 roku ze względu na zagrożenie terrorystyczne, a w kolejnym roku odbył się już w Ameryce Południowej. Ale Dakar to w gruncie rzeczy rajd amatorów, próżno tutaj szukać elity kierowców wyścigowych, takich naprawdę najlepszych z najlepszych.
Gdzie więc ich znajdziemy? W ten weekend, 13 czerwca o 15:00 rozpocznie się osiemdziesiąty trzeci wyścig 24h Le Mans, na trasie znanej jako Circuit de la Sarthe wokół miasteczka Le Mans we Francji. Firmy, które są gotowe przetestować swoje samochody w najbardziej szalonym wyścigu świata oraz najlepsi kierowcy, dla których start w Le Mans to dostanie się do samochodowego nieba już na tym świecie. Byli kierowcy F1, kierowcy prototypów i najlepsi kierowcy wyścigowi będą ścigać się przed dobę jeżdżąc po 13km torze w kółko. Brzmi dziwnie? Do 1969 roku kierowcy biegli w poprzek toru do zaparkowanych samochodów kiedy zapaliło się zielone światło, wtedy je odpalali i ruszali.
W tym roku czeka nas wiele wspaniałych niespodzianek. Pięćdziesiąt sześć samochodów startujących w wyścigu podzielonych jest na cztery kategorie, od prototypowych potworów, po zmodyfikowane na potrzeby wyścigu samochody sportowe, jakie widujemy na ulicach. Od 2000 roku Audi nie wygrało jedynie dwa razy, ale w tym roku ma poważną konkurencję - do wyścigu w najmocniejszej kategorii powracają Toyota i Nissan. Mamy też nadzieję, że Porsche wyciągnęło wnioski z nieudanego startu w ubiegłym roku i ich samochody nie rozsypią się na kilka godzin przed końcem. Mamy też niezależne teamy ze Szwajcarii (Rebellion Racing) i Austrii (Team ByKolles). W niższych kategoriach będzie odbywać się już prawdziwa walka o przetrwanie. Ubolewamy, że znów nie ma żadnego Lamborghini, powraca natomiast jeden Viper SRT GTS-R.

Jeśli planujecie zarwać noc oglądając ten fenomenalny wyścig, zapraszamy. Możecie też śledzić mnie na Twitter, gdzie najpewniej będę stukał pracowicie komentując wyścig na bieżąco. Wreszcie, nie zapominajmy, że Le Mans było areną najbardziej krwawych i pociągających za sobą życie wielu ofiar wypadków w dziejach wyścigów. Ostatni śmiertelny wypadek miał miejsce w 2013 roku - wszystkim kierowcom i kibicom życzymy powrotu do domu po tym weekendzie.


P.S. Zdjęcia pochodzą z oficjalnej strony wyścigu. Narzekałem ostatnio, że nie robi się już ładnych plakatów z okazji wyścigów samochodowych, a tu proszę!

środa, 3 czerwca 2015

Dzień Dziecka w Inter-Car Rybnik

W ubiegłą sobotę uczestniczyliśmy w imprezie z okazji zbliżającego się wówczas Dnia Dziecka, jaką zorganizowała firma Inter-Car w salonie Citroen / Mercedes-Benz na pograniczu Świerklan i Rybnika. Wśród wielu przygotowanych dla dzieci atrakcji znalazł się między innymi tor gokartowy, dmuchane zamki i wyspa, po której można było skakać, a także dla nieco starszych dzieci symulator rajdowy i inne gry. Jeśli wata cukrowa to dla Was smak dzieciństwa - również nie czulibyście się rozczarowani. Wspólnie z naszymi wolontariuszami zorganizowaliśmy, na prośbę Inter-Car, warsztaty pierwszej pomocy skierowane przede wszystkim dla najmłodszych uczestników. Uczyliśmy na nich głównie tego, jak należy wezwać pomoc, chociaż większość dzieci chciała również spróbować swoich sił w reanimacji naszego fantoma. 
Dla rodziców przygotowaliśmy z kolei angażujące ich pokazy, wymagające szybkiego i sprawnego działa w sytuacji zagrożenia życia osoby poszkodowanej w wypadku drogowym. Ojcowie i mamy mieli możliwość pokazania swoim pociechom, jak to jest być prawdziwym superbohaterem i uratować komuś życie. 
Chociaż całe wydarzenie nie było ukierunkowane na aspekty bezpieczeństwa w ruchu drogowym, to nasze stanowisko oraz znajdujący się obok symulator dachowania w samochodzie Smart cieszyły się ogromnym zainteresowaniem. W ciągu kilku godzin udało nam się porozmawiać z ponad siedemdziesiątką dzieci na temat ich bezpieczeństwa na drodze i tego, co mogą zrobić w razie wypadku. Z pewnością udałoby nam się zaangażować jeszcze więcej osób gdyby nie ulewny deszcz, który kilkukrotnie zmusił wszystkich do schronienia się w przygotowanych na potrzeby imprezy przepastnych salach serwisowych salonu Inter-Car.



Zdjęcia: A. Włochowicz, M. Mirski, J. Kajdaniuk - Fundacja "Kapitan Światełko"

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Bieg dla jaj - listopad 2015

Jak zapewne już wiecie, w tym roku także zorganizujemy Movember - czyli najbardziej stylową akcję jesieni, w trakcie której będziemy uświadamiać mężczyzn, małych i dużych, jak ważne jest dbanie o swoje zdrowie i profilaktyka nowotworowa. W edycji 2014 zorganizowaliśmy dla Was wyzwania biegowe na Endomondo, ale tego listopada na miłośników dbania o swoją kondycję czekają prawdziwe zawody. Wspólnie z Uniwersytetem Ekonomicznym w Katowicach organizujemy Bieg "dla jaj" na dystansie 10km. Impreza odbędzie się 8 listopada.
Wszystkie informacje na temat biegu będziemy udostępniać na bieżąco na naszej stronie internetowej. Zapisać można się już teraz przez link na końcu artykułu.
Wpisowe dla uczestników biegu wynosi 0zł, jeśli jednak zdecydujesz się coś nam przekazać, wykorzystamy te środki na edukowanie mężczyzn w zakresie profilaktyki męskich nowotworów.

Zapisz się na bieg tutaj!

Jeśli chcesz zaś zostać wolontariuszem i pomóc nam w organizacji biegu, możesz wypełnić formularz tutaj. Co będą robić wolontariusze? Wydawać numery startowe, pilnować wyznaczonych punktów na trasie i prowadzić rejestrację na mecie. Szkolenie dla wolontariuszy zorganizujemy w październiku.

Więcej informacji o użytkowaniu aplikacji Endomondo znajdziesz na przykład pod tym linkiem.

Źródło zdjęcia: Flickr.