
Pamiętam moją pierwszą Noc Muzeów w Warszawie, kiedy jeszcze między muzeami i galeriami jeździły "ogórki" (autobusy Jelcz 043). Wszędzie właściwie dało się wejść, poza Muzeum Karykatury, które gościło wówczas prace Rafała Olbińskiego. Potem jednak Noc Muzeów, we wszystkich zresztą miastach, gwałtownie ewoluowała - obecnie większość moich znajomych skarży się na to, że trzeba stać nieraz kilka godzin w kolejce do wybranego miejsca, a potem w środku dać się porwać tłumowi i dryfować przez wystawę będąc niesionym przez falę ludzi.

Ja miałem podobne odczucia przez ostatnich kilka lat, dlatego z radością przywitałem pomysł Zabrzańskiego Stowarzyszenia Miłośników Motoryzacji, które zorganizowało Klasyczną MotoNoc Muzeów w połączeniu z rajdem na orientację. Idea była bardzo prosta - spotkaliśmy się na Placu Warszawskim w Zabrzu, gdzie wydano nam karty odpowiedzi i itinery. Przed samym startem mogliśmy nacieszyć oczy i uszy klasycznymi samochodami i motocyklami - my przyjechaliśmy naszym fundacyjnym SLK, które za kilka dni obchodzić będzie 18 lat. Na start przywoziliśmy także jedzenie i koce dla psów i kotów ze schronisk, które wspiera ZSMM.
Trasa, którą wylosowaliśmy wiodła mało znanymi zakątkami Zabrza, by potem doprowadzić nas do Galerii Motoryzacji i Techniki Bytomskiego Ośrodka Edukacji. Po drodze musieliśmy bacznie wypatrywać wskazówek i znaków, których dotyczyły pytania, jakie mieliśmy na karcie odpowiedzi. Dzięki temu przejazd zmienił się w zabawę pełną zagadek i nieraz powolnego przemierzania kolejnych metrów, by wypatrzeć następną odpowiedź do naszej karty.

Całość odbywała się jednak w duchu fair play i dobrej zabawy, a nie ścigania się. Jako, że czas nie był dokładnie sprawdzany, liczyło się przede wszystkim zwiedzanie. Wszystkie klasyki poruszały się dostojnie i zgodnie z przepisami, więc jeśli myślicie, że był to szalony pościg ulicami miasta, jesteście w błędzie. W regulaminie pojawił się zresztą zapis, że łamanie przepisów ruchu drogowego jest surowo wzbronione.
A jak wyglądała sama trasa? ZSMM przygotowało typowe rajdowe itinery z informacją, w którą stronę należy skręcić po ilu metrach. Wydaje się to trudne? Wierzcie mi, nie jest. Tym bardziej, że uwzględniając rozrywkowy, a nie wyścigowych charakter zabawy, itinery miały również dopisane nazwy ulic, w które należy skręcić i którymi należy się poruszać.
Meta znajdowała się w Bytomiu przy wspomnianej Galerii Motoryzacji i Techniki, gdzie mogliśmy podziwiać kolekcję wspaniałych pojazdów zabytkowych - od aut sportowych, prze limuzyny, po pojazdy użytkowe.
0 komentarze:
Prześlij komentarz