czwartek, 27 listopada 2014

Lepiej straszyć czy bawić? Wywiad z Grzegorzem Więcławem, część 8

Szok, makabra, przerażenie. Z jednej strony wyniki wyszukiwania w Google z hasłem "testicular cancer", czyli rak jąder, to festiwal zainfekowanych przez raka tkanek i obrazy, które mogą oznaczać tylko jedno - ból i straszną chorobę. Z drugiej strony rak jąder uleczalny jest w 99% przypadków, więc kampania, która polega na zapuszczaniu Wąsów i pozytywnym nakłanianiu mężczyzn do profilaktycznych badań może mieć więcej sensu. O to, jak działają takie rzeczy na naszą psychikę rozmawiamy z Grzegorzem Więcławem, ekspertem psychologii sportu, autorem bloga Głowa Rządzi.


Chciałem cię jeszcze zapytać o straszenie. Masz faceta, który na przykład trochę się boryka z otyłością, może trochę gdzieś go coś piecze w kroku… Może to wynika z tego, że coś mu jest, może tylko z tego, że się nie rusza. Albo po prostu masz zwykłego faceta, który w ogóle nie jest aktywny, tylko Facebook, YouTube, konsola. Czy działa motywacja na zasadzie „weź się rusz, bo ja nie chcę patrzeć jak masz zawał za chwilę”, albo „umrzesz pierwszy”, albo „niedługo zgnuśniejesz i będziesz tak gruby, że szlag ci trafi coś w środku”. Czy straszenie ma jakikolwiek sens?

To się w psychologii marketingu nazywa „kampanie szoku”. Mają cię zaszokować tak bardzo, że dadzą ci do myślenia i pod wpływem właśnie tego myślenia ty zmienisz swoje zachowanie. Takie jest założenie.
Jeżeli ten bodziec jest jednak aplikowany wystarczająco często, jeżeli mówisz komuś „ty umrzesz pierwszy”, ten komunikat jest blokowany albo po prostu neutralizowany i w ogóle nie dociera tam gdzie powinien. Albo dociera do głowy, gdzie jest racjonalizowany. Rzeczywiście, może już czas zacząć się ruszać, że troszkę gnuśnieję, tu trochę piecze, więc może pójdę na badania… Ale może jeszcze nie.
Zachowanie jest zawsze połączone z myśleniem. To, że coś sobie wymyślisz, jednak nie znaczy, że potem tak zareagujesz i myślę, że to jest sedno. Najlepszym przykładem jest palenie papierosów.
Gdyby ludzie rzeczywiście byli racjonalni i gdyby posłuchali tych wszystkich etykietek, które są na paczkach papierosów – a w niektórych krajach są nawet zdjęcia płuc czy krtani, które są zniszczone przez nowotwór, czy degenerację nasienia, co chyba najbardziej na facetów działa – gdybyśmy byli rzeczywiście racjonalnymi istotami, to by już doszło do nas i nikt by już nie palił. Bo przecież każdy zdałby sobie sprawę z tego, ze to nie jest dobre dla mnie, więc tego nie robię.
A aktywność fizyczna jest dobra, więc to zrobię.
Niestety, tak nie działamy. Też jesteśmy zabarwieni jakimiś emocjami, tym, że ciągniemy do przyjemności, unikamy cierpienia. Te wszystkie mechanizmy gdzieś tam są w naszym mózgu cały czas żywe, mimo, że te płaty czołowe najbardziej pracują w obecnych czasach.


Zbieramy w tej kampanii do finansowania badań nad rakiem jąder, prostaty, ale też nad męską depresją. Jak zachęcić ludzi, żeby oni się w tę zbiórkę włączyli? Jeżeli powiemy komuś „będzie ci to potrzebne, bo inaczej dostaniesz raka i umrzesz” to nie jest najlepsza droga, jaką można to przekazać.

Niedawno byłem na filmie „Bogowie” i tak właśnie profesor Religia próbował przekonywać jednego z szefów kopalni, że niedługo on będzie się leczyć w jego klinice i dlatego musi mu dać te trzy miliony dolarów. Tak mi się jakoś skojarzyło. Ale jak przekonać ludzi, żeby włączyli się w akcję? Może za każdy centymetr wąsa, który im urośnie będą wpłacać dychę?
Jest to na pewno szczytny cel, a w takie warto się angażować. Dosyć dużo czasu poświęciliśmy zdrowiu i profilaktyce u kobiet, więc teraz pora zadbać o mężczyzn, tym bardziej, że oni zbyt chętnie o siebie nie chcą zadbać.

Czyli mimo wszystko lepszy jest ten marketing pozytywny?

Ja jestem w pełni o tym przekonany.
Ja też deklaruję, że zapuszczę blond wąsy. Mam nadzieję, że po miesiącu będzie cokolwiek widać!


Mówisz, że w Kanadzie, gdzie mieszkałeś, działa ta akcja?

Tak, dobrze to działa i jest chyba jeszcze jeden miesiąc, który ma coś wspólnego z zapuszczaniem wąsów, ale teraz nie pamiętam. Ale też na play-offy ligi NHL faceci się nie golą. Jest to znana mi akcja i bardzo się cieszę, że jest w Polsce i mogę ją wesprzeć.



To już ostatni odcinek naszego wywiadu z Grzegorzem, który spotkał się z nami właśnie po to, by wesprzeć Wąsopad. Wierzymy, że z naszej rozmowy z nim wynieśliście coś także dla siebie, że w ciągu tego Wąsatego miesiąca wybraliście się na badania i postanowiliście, że sami będzie się także badać regularnie. Macanie sobie nabiału w poszukiwaniu zmian cz guzów to nic strasznego - w gruncie rzeczy dbanie o "klejnoty" jest bardzo męską rzeczą, bez względu na Wasz wiek, orientację czy poglądy. Bądźcie zdrowi, dbajcie o siebie, swoją kondycję i wesprzyjcie naszą akcję. Jak? Możecie sprawdzić tutaj.


Źródła zdjęć: jeden, dwa, trzy.

0 komentarze:

Prześlij komentarz