wtorek, 18 listopada 2014

Jak utrzymać motywację? Wywiad z Grzegorzem Więcławem, część 5

Połowa Wąsopada już za nami. Część z Was, Panowie, zapewne ma już Wąs, którym można się pochwalić, części z Pań zapewne udało się także zaciągnąć swoich mężczyzn do lekarza. W tym roku mieliśmy piękną pierwszą połowę listopada Wąsopada, ale, nie kracząc, pogoda nieco się psuje i coraz trudniej nam wyjść na zewnątrz, zadbać o swoją kondycję i zdrowie. O tym, jak wytrwać w swoich postanowieniach i utrzymywać motywację na wysokim poziomie rozmawiamy więc z Grzegorzem Więcławem.

Chciałem cię zapytać, jak to zrobić, żeby nie stracić motywacji? Są też ludzie, którzy zaczynają, a potem się poddają i rezygnują – po tygodniu, po pół roku. Czy oni wybrali złą dyscyplinę, czy źle dobrali sobie motywację?

Zależy pewnie od przypadku. Myślę, że taką motywację można w sobie utrzymywać przez zaangażowanie się w jakąś grupę społeczną, która cię do tego również popycha, robi „peleton”. Tak działa rywalizacja, którą wprowadziliście do akcji Wąsopad za pomocą aplikacji Endomondo. Wszyscy jesteśmy przykuci do tych smartfonów, jak powiedzieliśmy wcześniej. Mamy programy, które pozwalają nam na śledzenie postępów w danej dyscyplinie, na monitorowanie kilometrów, godzin, które przećwiczyliśmy. To też może pełnić rolę motywacji. Spoglądasz w tył i myślisz: „tyle już przebiegłem, tyle przećwiczyłem, teraz mam się poddać? No jak to?”. Liczy się także odpowiednie wyznaczanie celów, o czym mówiłem już wcześniej.

Fajne jest też to, że taki elektroniczny wróg, który był twoim pożeraczem czasu nagle staję się twoim elektronicznym sprzymierzeńcem. Na przykład na początku roku ustalasz sobie, że chcesz przebiec 1000km i telefon pokazuje ci, ile ci jeszcze zostało, wysyła ci maile: „hej, w tym tygodniu jeszcze nic nie zrobiłeś, może pora się ruszyć!”

A wiesz, dlaczego tak jest? Bo to jest narzędzie. Narzędzie, jak każde inne i może zostać wykorzystane w wybrany przez ciebie sposób. Młotkiem można wbić gwóźdź w ścianę, ale można sobie też uszkodzić kciuk. Zależy jak użyjesz.

Smartfon, czy kartki na lodówce, wszystko może pełnić rolę trenera.

Jak najbardziej.

W naszej kampanii chodzi też o to, żeby faceci się ruszyli, coś ze sobą zrobili, bo też rozmawiamy z lekarzami i wiemy, że ten stan ogólnie pojętego męskiego zdrowia w Polsce nie jest najlepszy. W wyzwaniu na Endomondo, które przygotowaliśmy na ten miesiąc, gdzie abstrahując od tego, że się ruszamy, można też zdobyć nagrody. Chcielibyśmy, żeby faceci, którzy czytają nasz blog, wywiady z tobą, biorą udział w wyzwaniach – pierwszego grudnia, kiedy przyjdzie paczka z nagrodą nie pomyśleli sobie: ok., wygrałem, pora wrócić na kanapę. Chcemy, żeby z nami zostali, ale nie możemy im dawać nagród co miesiąc, chociaż byśmy bardzo chcieli.

Z tymi dozowaniem nagród też trzeba bardzo uważać. Kiedy przyzwyczaimy się do nagród zewnętrznych, to w momencie, kiedy przestaną do nas spływać, nasza motywacja może się szybko wyczerpać. W momencie, kiedy ktoś dostaje stówkę co miesiąc – przebiegłeś tyle, dostajesz kasę… takie możliwości motywowania ludzi są ograniczone. Dużo lepsze i trwalsze jest wytworzenie w nich pasji i chęci do robienia czegoś samowolnie. To oczywiście trwa dłużej, ale na dłuższą metę sprawdza się naprawdę lepiej.
Dlatego tyle mówiłem o pasji i odnalezieniu takiej dyscypliny, która nam daje frajdę. To jest niewyczerpalne źródło motywacji wewnętrznej. Cały czas to robię, bo to kocham, bo to mi się podoba. Tak lubię spędzać czas, to mnie odstresowuje.


Skąd w ogóle wziąć inspirację i jak ją w sobie znaleźć, rozmawialiśmy z Grzegorzem w ubiegłym tygodniu - możesz przeczytać ten artykuł pod tym linkiem. Zajrzyj na nasz Facebook i śledź nasz profil. Wesprzyj też akcję Wąsopad i pomóż nam uratować kilku facetów.

Źródła zdjęć: jeden, dwa, trzy.

0 komentarze:

Prześlij komentarz