poniedziałek, 13 października 2014

Czego nie uczą na kursie - Aquaplaning

Uprzejmie proszę – ręka do góry, kto ma prawo jazdy, a nie wie, co oznacza aquaplaning. Znany również jako hydroplaning. Albo akwaplanacja. Tego się obawiałem… Często jeżdżę z moją znajomą, która, moim zdaniem, jest dużo lepszym kierowcą ode mnie. Jeździ samochodem bez wspomagania, z manualną skrzynią biegów, a mimo to bez obrotomierza. Świetnie sobie radzi, jeździ pewnie, bezpiecznie i zdecydowanie. Polecam ją jako kierowcę każdemu. O aquaplaningu nie ma pojęcia.

A tymczasem aquaplaning zabija. Serio. Jest to jedno z takich „niewidzialnych” zagrożeń, które może odebrać nam życie, a mimo to nie uczymy się o nim na kursie na prawo jazdy, nie ma go w pytaniach testowych i nie wspominają o nim instruktorzy.

Spieszę zatem z wyjaśnieniem, o co chodzi. Do aquaplaningu potrzebna nam jest opona samochodowa lub szeroka opona motocyklowa (taka z szeroką, płaską powierzchnią styku z podłożem, rzadko spotykana tak naprawdę poza customowymi chopperami) oraz mokra nawierzchnia. Najlepiej z koleiną.
W standardowej sytuacji wjeżdżamy w kałużę, woda dostaje się w rowki opony, ale jej wystające fragmenty nadal stykają się z asfaltem. Woda tryska spod koła, jedziemy dalej.

Kiedy mamy koleinę, a w niej dużo wody, inną bardzo głęboką kałużę, a do tego „łysą” oponę z płytkimi rowkami bieżnika dochodzi do tego, że woda nie ma dokąd się dostać (za mało miejsca w rowkach) i zostaje pod oponą. Wówczas auto ślizga nam się po wodzie, która nie ma dokąd uciec i koło traci jakąkolwiek przyczepność z asfaltem.

Im szybciej jedziemy, tym mniejsza szansa, że damy wodzie uciec spod opony i dopuścimy gumę do asfaltu. Im głębsza kałuża lub koleina, tym większa szansa, że część wody zostanie nam, mimo ciężaru auta, pod oponą i nie pozwoli złapać przyczepności. Im płytsze rowki, a więc bardziej zaniedbana opona, tym mniej miejsca woda ma na ucieczkę spod gumy i tym więcej oddziela nam oponę od asfaltu, powodując ślizganie się.


Co to oznacza? Spróbujcie zimą przebiec się po chodniku, jedną nogą biegnąc po zamarzniętej kałuży. Albo lepiej nie próbujcie, bo stracicie zęby, połamiecie ręce, etc – nie mówcie, że nie ostrzegałem. To samo dzieje się z Waszym samochodem, kiedy łapiecie wodę między asfalt a oponę.

Kojarzycie te sytuacje, kiedy ulica jest krzywa i woda zalega przy krawężniku? Jadąc samochodem nagle czujecie ściąganie, kiedy wpadacie na taką wielką kałużę. To jest właśnie aquaplaning. Im szybciej jedziecie, tym większa szansa, że opona, która się „poślizgnęła” skręci w niewłaściwym kierunku i wpadniecie na chodnik, wykonacie obrót albo inną nieprzyjemną historię. Hamowanie w warunkach aquaplaningu to odpowiednik hamowania na lodzie – samochód zachowuje się chaotycznie do momentu, kiedy nie złapie przyczepności, a to jest również niebezpieczne, bo nagłe odzyskanie kontroli może Was wziąć przez zaskoczenie i kiedy będziecie kontrowali, nagle auto wpadnie Wam na przeciwległy pas.

Jaki z tego wszystkiego morał?
  1. Należy dbać o opony i o to, żeby bieżnik miał odpowiednią głębokość. To wpływa na wszystko, od hamowania po aquaplaning właśnie, więc w znacznym stopniu – na to, czy wrócicie po pracy do domu w jednym kawałku.
  2. Lepiej dla zabawy nie wpadać szybko w kałuże, żeby wzbudzać pióropusze wody, bo może to Was kosztować utratę przyczepności.
  3. Trzeba uważać podczas przejeżdżania przez koleiny – tworzą się one zwłaszcza przy skrzyżowaniach, gdzie skutki „bączka” czy jakiejkolwiek innej utraty kontroli nad autem są wyjątkowo opłakane.
  4. Lepiej w deszczu nie szarżować – wydłużona droga hamowania na śliskiej nawierzchni, aquaplaning i zmniejszona widoczność to makabryczny koktajl o fatalnych konsekwencjach.

Przydała Ci się ta wiedza? Obserwuj nas na Facebook i Google+ i regularnie zaglądaj na naszego bloga. Porady dla kierowców przystępnym językiem, podane prosto i na przykładach - oto, co tutaj robimy!

    Źródła zdjęć i materiałów: jeden, dwa, trzy, cztery.

    1 komentarze:

    1. Bardzo dziękuję za ofertą ta informacja, że jest to bardzo przydatna artykułu, dzięki za dzielenie się z nami

      OdpowiedzUsuń