wtorek, 30 września 2014

CH Europa Centralna - Piknik "Podaj Rękę"


Dzięki Funduszowi Małych Grantów CH Europa Centralna udało nam się zrealizować piknik rowerowo - biegowy "Podaj Rękę", który odbył się w Zabrzu 13 września 2014. Jury konkursu grantowego doceniło nasz nowatorski pomysł na nauczanie pierwszej pomocy w "plenerze" i dzięki temu mogliśmy w zabytkowym Parku im. Poległych Bohaterów zrealizować naszą akcję.
Dzięki dotacji mogliśmy nie tylko przygotować całe wydarzenie, ale także opracować dizajnerski plakat promujący pierwszą pomoc i będący nie tylko materiałem edukacyjnym, ale także ozdobą. Grant pozwolił nam na zaangażowanie śląskiej dizajnerki, Barbary Maroń, w realizację tego projektu.
Fundusz małych grantów jest nowatorskim pomysłem na prowadzenie polityki CSR i bardzo go pochwalamy - dzięki temu organizacje aplikujące o pomoc w realizacji ich pomysłów mają okazję przygotować naprawdę dopracowane i przemyślane projekty.


Mandat dla biegacza za brak odblasków?


Czy biegacz może dostać mandat za brak odblasków? Cóż, w świetle (:D) nowej ustawy, owszem. Jednak to nie policjantów kiwających na nas ostrzegawczo palcem powinniśmy się obawiać biegając nad ranem czy po zmroku. 
Zresztą te mandaty to nie do końca prawda - większość osób mieszkających w mieście raczej nigdy nie zostanie nawet upomniana: chodzi tutaj bowiem o artykuł 11, punkt 4a Kodeksu drogowego, który mówi:
Pieszy (a więc biegacz także) poruszający się po drodze po zmierzchu poza obszarem zabudowanym jest obowiązany używać elementów odblaskowych w sposób widoczny dla innych uczestników ruchu , chyba, że porusza się po drodze przeznaczonej wyłącznie dla pieszych lub po chodniku.
A więc po pierwsze, musimy się poruszać poza obszarem zabudowanym po drodze, gdzie mogą jeździć samochody - kto z nas biega w takich miejscach? Wygląda na to, że przepis ten ma dotyczyć głównie osób w obszarach wiejskich, gdzie nie ma chodników a do domu wrócić jakoś trzeba.

No i nasz problem się rozwiązał. Poza tym - nie okłamujmy się - nikt z nas nie chce wyglądać jak biegnąca w nocy choinka, obklejać się opaskami odblaskowymi na kostkach i nadgarstkach czy czuć ciężar czołówki na głowie (która zresztą według przepisów wcale nie broni nas przed mandatem kiedy będziemy sobie bieżyć wedle lasu).

Mimo wszystko jednak sprawdźmy jeszcze jedną rzecz - wyobraźmy sobie, że biegniemy sobie wzdłuż jakiegoś parku, albo w dzielnicy domków, gdzie niekoniecznie mamy latarnie. Samochód nadal może na nas wpaść, albo np zakręcić prosto na nas, kiedy będziemy przechodzić przez przejście - a my możemy go nie usłyszeć, bo mamy słuchawki na uszach i jesteśmy zmęczeni...
Ile razy zdarzyło Wam się, że w drodze powrotnej z wieczornego biegu wystraszyło Was auto przejeżdżające tuż przed Waszym nosem przy przejściu? Kierowcy nas nie widzą, a jeżeli dołożymy do tego pękniętą żarówkę w latarni nad nami...


Garść cyferek: bez odblasków w nocy jesteśmy widoczni z mniej więcej 15m. Kierowca wciska nogę w podłogę i hamuje... zatrzymując się po 45 metrach. Co oznacza, że przez 30m wlecze nas przed samochodem. Mało przyjemna perspektywa - to już lepiej wyglądać jak choinka, niż jak przejechany jeż...
Z odblaskami widać nas nawet ze 150m - mnóstwo czasu, żeby zahamować. 
Wszystko to policzyliśmy dla 60km/h, bo tyle dopuszczalne jest w nocy.

Mówiąc w wielkim skrócie - lepiej nabyć sobie coś świecącego. Przyda się latem, kiedy będziemy biegać po zmroku żeby uniknąć upałów, przyda się zimą, kiedy ciemno jest zanim wyjdziemy do pracy i zaraz po tym, jak z niej wrócimy. Poza tym, teraz, kiedy bieganie jest modne (i dobrze!) wybór odblaskowych akcesoriów, które wyglądają stylowo a jednocześnie spełniają swoją funkcję jest  naprawdę ogromny.

Na koniec ciekawostka - na początku tego roku w Utah pewna fundacja łapała biegaczy z odblaskami po zmroku i... dawała im wodę, ciastka i trochę gotówki w ramach nagrody za to, że pomyśleli, zanim wybiegli.

A więc do dzieła! Biegać i świecić przykładem. Przy okazji - możecie też poświecić trochę przykładem i zacząć obserwować stronę Fundacji na Facebook i Google+ - jesienią czekają na Was wyzwania na Endomondo, w których będziecie mogli wygrać akcesoria odblaskowe od nas! Info na bieżąco znajdziecie też na naszym kanale na Twitter!

Źródła zdjęć: jeden, dwa, trzy, cztery.

poniedziałek, 29 września 2014

Paryskie premiery - czyżby Estoque?


Zbliża się salon samochodowy w Paryżu - wielkie święto fanów motoryzacji, rangą nie ustępujące temu w Genewie. Co roku producenci pokazują we Francji setki premier, ale oczywiście oczy wszystkich maniaków motoryzacji zwrócone są w kierunku tych najbardziej widowiskowych.
Oczywiście, producenci samochodów, którymi możemy jeździć na co dzień również pokazują nowe modele. Ale póki nie są one tak odważne czy szalone jako nowe supersamochody, nie mogą liczyć na blask fleszy, a jedynie nowe plakaty w witrynach salonów samochodowych.
W tym roku wielką niespodziankę szykuje nam włoska stajnia Lamborghini - kilka dni temu w swoim biuletynie zamieściła szkic tajemniczej sylwetki, na Twitterze zaś pojawiła się równie enigmatyczna sentencja: skoro osiągnęliśmy perfekcję, czemu by jej nie podwoić?
Wszystko to wskazuje na kolejny czteromiejscowych samochód. Nie będzie to pierwsze tego typu auto marki, kojarzonej głównie z dwuosobowymi (czy nawet jednoosobowymi) autami sportowymi. Kilka lat temu segment luksusowych supercoupe stworzyło Porsche z modelem Panamera, który jest jednym z najlepiej sprzedających się obecnie modeli marki. Porsche ma w swojej ofercie także bardzo popularnego SUVa, czyli Cayenne, ale wdrożenia do produkcji konceptu Urus raczej nie należy spodziewać się szybko.
Lamborghini pokazywało już kiedyś czteromiejscowy koncept o nazwie Estoque - czy auto zachowa swoje imię, czy może zostanie ochrzczone po kolejnym walecznym byku, będziemy mogli przekonać się już niebawem - paryski salon potrwa od 4 do 19 października.


Podobał Ci się ten artykuł? Piszemy o autach prosto i ciekawie - obserwuj nas na Facebook i Google+. Możesz także śledzić nasz profil na Twitter.

Źródła zdjęć: oficjalny biuletyn Lamborghini, Wikipedia.

poniedziałek, 22 września 2014

Wąsopad w Polsce - nowy cykl imprez

Wąsopad (od angielskiego Movember) to miesiąc dawniej znany jako Listopad (możecie poprawić w swoich kalendarzach). Pierwsze wzmianki o Wąsopadzie pochodzą z ubiegłego wieku z Australii (1999 rok), natomiast w 2004 powstała Fundacja Movember, której celem jest wspieranie badań i leczenia chorób wśród mężczyzn (zwłaszcza raka prostaty i depresji). Obecnie Wąsopad celebrowany jest w kilkunastu krajach świata, gdzie każdego roku odważni mężczyźni zapuszczają przez miesiąc wąsy, aby pokazać "nową twarz męskiego zdrowia".
Zasady są proste - pierwszego Wąsopada golimy twarz na gładko (żegnaj bujna brodo), a przez kolejnych trzydzieści dni zapuszczamy Wąs. Bez oszukiwania - żadnych kozich bródek! Wąs występuje solo, jako gwiazda na naszej twarzy. W tym czasie zachęcamy znajomych, także w internecie, aby wspierali walkę naszego Wąsa o lepszy obraz męskiego zdrowia na świecie. Odbywa się to przez witrynę Movember.com. 
Fundacja Movember nie jest obecna w Polsce. Wynika to z niewielkiego zainteresowania akcją w naszym kraju, małym ruchem z Polski na stronie internetowej oraz, być może przede wszystkim, z nieznajomości specyfiki polskich wąsów, którym trzeba przecież tylko dać szansę, aby wyrosły w słusznej sprawie.
Dlatego też w 2014 roku Fundacja Kapitan Światełko, jako oficjalnie namaszczony (i wyczesany) partner Fundacji Movember zrealizuje dwa cykle imprez promujące Wąsopad w naszym kraju.
Pierwsza seria odbędzie się w sobotę, pierwszego Wąsopada, w kilkunastu miastach, gdzie wszyscy powinni pojawić się ogoleni gładko i pachnący balsamem po goleniu. Druga seria imprez odbędzie się dwudziestego dziewiątego Wąsopada, w sobotę, gdzie będzie można zaprezentować swoje bujne wąsiska.
Do udziału w imprezach zapraszamy oczywiście również wszystkie Panie - wiemy, jak ważne jest ich zdanie, jeżeli chodzi o wysyłanie mężczyzn na badania i generalne dbanie o ich zdrowie. Może także uda Wam się namówić Waszych mężczyzn - braci, chłopaków, mężów, ojców, wujów, dziadków, szefów i podwładnych - do zapuszczenia Wąsa na znak wsparcia idei "nowej twarzy męskiego zdrowia".

Aby godnie reprezentować Fundację Movember zarejestrujemy nasze profile na ich stronie i sami będziemy zapuszczać Wąsy - to się rozumie samo przez się. Przeprowadzimy także zbiórkę, a zebrane środki w całości przeznaczymy na Movember Foundation.
Dalsze informacje na temat akcji znajdziecie na naszych profilach na Facebook i Google+ - obserwujcie je i bądźcie na bieżąco!

Aby Wąsopad odbył się zgodnie z zasadami sztuki nawiązaliśmy współpracę z siecią stylowych pubów "Ministerstwo Śledzia i Wódki" w całej Polsce. Wsparcie okazała nam również francuska firma Unitag.
Poszukujemy partnerów do akcji promocyjnych - jeżeli więc uważasz, że Twoja firma powinna zająć się zdrowiem męskiej części swojej kadry i okazać wsparcie tej szczytnej idei nie musisz od razu zapuszczać Wąsów (tutaj pozdrawiamy wszystkie Panie) - możesz jednak skontaktować się z nami i wesprzeć druk plakatów informacyjnych, kampanię informacyjną w internecie czy przygotowanie akcesoriów dla osób bawiących się na obu cyklach imprez w całej Polsce.

We wszelkich sprawach związanych z Wąsopadem kontaktuj się przez e-mail: j.kajdaniuk [małpa] gmail.com lub telefonicznie - 506-300-176.

Najlepsza jest wiedza praktyczna

Jechałem wczoraj samochodem na spotkanie z wolontariuszami do centrum Gliwic. W miejscu, gdzie ulica Chorzowska przechodzi w Dąbrowskiego jest skrzyżowanie – jadąc od strony Zabrza zaraz za nim przystanek, a potem już dalej ulica Dąbrowskiego, szeroka na cztery pasy. Przejścia dla pieszych są przy wspomnianym skrzyżowaniu, a potem dalej, przy salonie samochodowym i stacji benzynowej. Dzieli je dystans może 70m. 
Mimo to jakiś chłystek przechodził sobie z jednej strony na drugą, żeby dostać się na przystanek, między przejściami. Szedł spacerowym tempem, w modnych spodenkach z logo znanej firmy i sportowej koszuli. Blond włosy zaczesane na żel. Generalnie wyglądał schludnie, może szedł na obiad do babci albo na spotkanie z dziewczyną. Lat mógł może mieć siedemnaście, może dwadzieścia.
W czasie, kiedy przejeżdżałem skrzyżowanie piesi mieli czerwone światło, więc miałem prawo nie spodziewać się, że ktoś będzie przechodził przez ulicę. Zwłaszcza 30 m za ustalonym miejscem. Z 50km/h do zera wyhamowałem na trochę mokrej nawierzchni ciesząc się, że nikt nie leciał za mną przez skrzyżowanie, bo pewnie zatrzymałby się w moim bagażniku. Swoim zwyczajem, aby upomnieć przechodnia, wcisnąłem klakson i trzymałem go kilkanaście sekund, które zajęło chłopaczkowi przedostawanie się przez szeroki pas jezdni, na którym stałem. Sprowokowani hasałem ludzie na przystanku pokazywali sobie chłystka palcami i kręcili głowami.
Wówczas, mniej więcej w połowie drogi przez mój pas, dzieciak zatrzymał się, spojrzał na mnie i pokręcił z rezygnacją głową, jakby chciał powiedzieć: „to straszne, że dożyliśmy czasów, że jakiś brodaty dziad trzyma brzmiący jak syrena alarmowa klakson, żeby odprowadzić mnie nienawistnym wzrokiem przez jezdnię”. I przyznaję, wówczas złapała mnie ochota, żeby puścić hamulec i wcisnąć do podłogi gaz, żeby w ostatniej chwili zahamować przed nim i dać mu posmak sytuacji, która mogłaby się wydarzyć, gdyby ulica była bardziej mokra, a ja przejechałbym przez skrzyżowanie szybciej niż dozwoloną pięćdziesiątką.
Ale raz, że wówczas wyszedłbym na totalnego kretyna, dwa, było mokro, więc miałem szansę połamać mu nogi, trzy, zupełnie nie o taki efekt mi chodziło.

Do czego zmierzam – absolutnie nie do konkluzji, że każdy powinien mieć możliwość przejechania jednego chłystka w roku, żeby oczyścić pulę genetyczną. Nie chodzi mi również o to, że system edukacji jest zły – raczej o to, że jest wybrakowany. Zamiast kląć na takich cwaniaczków kiedy wozimy własne dzieci, lepiej uświadamiać im, jaki problem rodzą takie sytuacje i co mogłoby się zdarzyć przy niewielkiej zmianie warunków.
Ludzie, którzy mają już prawo jazdy wiedzą, że lepiej nie narażać się samochodom – bywają też po drugiej stronie więc wiedzą, że lepiej przejść na pasy niż wyskoczyć w jakimś niespodziewanym miejscu, albo urządzać sobie spacery przez całą szerokość jezdni – ich samych to drażni.
Ale ci, którzy nie siedzieli jeszcze za kółkiem nie mają takiej wiedzy, bo nie mają punktu odniesienia. Może więc trzeba wymyślić coś, żeby pokazać im, jak bardzo irytują i jak wiele biedy mogą sobie napytać.
Widziałem kiedyś dokument, kiedy z ulic Sztokholmu zabrano kilkanaście osób, które twierdziły, że same są w stanie ocenić, kiedy dadzą radę jechać po alkoholu. Dano im do dyspozycji cały bar i mieli przestać, kiedy uznają, że to ich limit, po którym jeszcze będą w stanie prowadzić. Potem od razu zabierano ich na tor, gdzie mieli przejechać określoną trasę, a po drodze na pokonać slalom między pachołkami, uniknąć manekina na sznurku etc.

Ten manekin był gwałtownie wciągany przed maskę na linie podobnej do bungee. Może takich cwaniaczków należałoby przypinać do bungee, naciągać je a potem, bez ostrzeżenia, wystrzeliwać ich w wielki materac albo basen z gąbkami – żeby poczuli siłę, z jaką człowiek odlatuje po uderzeniu przez auto. Może to nieprzyjemne wspomnienie sprawiałoby, że nie kręciliby głową, kiedy trąbię na nich zagłuszając sobie w samochodzie stare płyty Iron Maiden.


Źródła zdjęć: _Pek_ via photopin cc // geezaweezer via photopin cc // Thales via photopin cc

wtorek, 16 września 2014

Fundacja "Mam Marzenie"



Fundacja "Mam Marzenie" jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych instytucji wśród polskich NGO. Działa od lat w całym kraju, pomagając dzieciom w ich zmaganiach z chorobami zagrażającymi ich życiu. Mottem Fundacji "Mam Marzenie" jest hasło: "gdy marzenia się spełniają to choroby gdzieś znikają... choć na chwilę".
Mieliśmy możliwość zaaranżowania jednej takiej chwili dla chłopaka, który stał się naszym dobrym przyjacielem i zapewnił nam niesamowity weekend pełen wrażeń - mowa oczywiście o Tomku, którego zabraliśmy na Grand Prix Republiki Czeskiej, międzynarodowej serii MotoGP, porównywanej do Formuły 1 na motocyklach.
Chociaż marzenia zwykle realizowane są przez firmy, które wspomagają Fundację "Mam Marzenie" to nasza Fundacja pełniła w tym wypadku rolę głównego realizatora wyjazdu. Projekt nie powiódłby się bez wsparcia Business Lease Poland, MM Cars Katowice i Coca-Cola HBC Polska, a także wolontariuszy Fundacji "Kapitan Światełko", którzy zrealizowali cały wyjazd, od przygotowania planu podróży po spędzenie godzin za kierownicami samochodów wioząc Tomka i jego mamę do Brna i z powrotem. To nasza Fundacja pozyskała wszystkich partnerów, uzyskując także wsparcie od organizatora międzynarodowej serii, hiszpańskiej firmy Dorna Sports S.L. i największego polskiego portalu motocyklowego Ścigacz.pl.
Temu, zorganizowanemu w kilka tygodni przedsięwzięciu towarzyszył także ogromny event na portalu Facebook, który wsparło ponad 10.000 osób, dzięki sprawnej kampanii Fundacji "Kapitan Światełko" i Fundacji "Mam Marzenie".
Więcej o realizacji tego projektu znaleźć można także na naszej stronie internetowej.


Wszystkie zdjęcia: Bartłomiej Balicki / Fundacja "Kapitan Światełko"
Używaj z oznaczeniem źródła, tylko w celach niekomercyjnych, modyfikacje niedozwolone.
(CC BY-NC-ND 3.0 PL)

Podaj Rękę - wyniki

Dziękujemy wszystkim za udział w Pikniku Rowerowo - Biegowym "Podaj Rękę", który odbył się w ubiegłą sobotę w Zabrzu. Pewni, że lampki macie już na rowerach, odblaski zakładacie przed wieczornym joggingiem a plakaty wiszą już zdobiąc Wasze ściany - prezentujemy 30 najlepszych wyników.

Imię      Wiek           Czas
Przemek 9 0:19
Wojtek 5 0:20
Piotrek 9 0:23
Agata 8 0:23
Przemek 19 0:28
Mateusz 18 0:29
Przemysław 39 0:31
Mateusz 38 0:31
Kamil 11 0:32
Patryk 9 0:32
Aleksandra 20 0:33
Karolina 9 0:33
Wojtek 26 0:34
Krzysztof 7 0:35
Krzysztof 14 0:36
Alan 10 0:36
Mateusz 12 0:36
Krzysztof 29 0:37
Daniel 23 0:38
Piotr 39 0:38
Krzysiek 7 0:38
Rafał 37 0:38
Jakub 13 0:39
Natan 13 0:39
Grzegorz 39 0:39
Przemek 9 0:39
Wojciech 35 0:39
Adam 10 0:39
Patryk 10 0:39
Małgorzata 44 0:40
Filip 9 0:40

Dziękujemy wszystkim uczestnikom, biegaczom i rowerzystom! Specjalne podziękowania należą się także Europie Centralnej, dzięki której odbył się ten Piknik oraz Pani Prezydent Małgorzacie Mańce - Szulik, za patronat nad wydarzeniem.
Wszystkie informacje i zdjęcia - już jutro na naszej stronie internetowej i profilach Facebook i Google+.

Podaj Rękę - relacja


W ubiegłą sobotę w Zabrzu odbył się Piknik Rowerowo - Biegowy "Podaj Rękę", który zorganizowaCentrum Handlowemu Europa Centralna z Gliwic. Impreza, nad którą patronat objęła Pani Prezydent Miasta Zabrze, Małgorzata Mańka - Szulik odbyła się w zabytkowym parku im. Poległych Bohaterów.
liśmy dzięki
Chociaż pogoda była bardzo zmienna, uczestników nie brakowało. W punkcie startowym rejestrować można było się już od godziny 10. Zarówno na biegaczy jak i rowerzystów czekała ta sama trasa, biegnąca dookoła całego parku, na której rozsianych zostało dziesięć przystanków. Aby ukończyć przejazd należało zatrzymać się na każdym z nich i wykonać przygotowane przez naszych wolontariuszy zadanie.
Te z kolei dotyczyły głównie pierwszej pomocy i ratowania życia innym - na każdym z przystanków osoba w kamizelce tłumaczyła uczestnikom, co mają zrobić, a następnie wolontariusze inscenizowali odpowiednią sytuację wymagającą pomocy. I tak kolejne wyzwania dotyczyły pomocy ofiarom podtopień, zasłabnięć, udaru słonecznego, prowizorycznego usztywnienia nogi, pomocy osobie chorej na cukrzycę i ofiarom wypadku drogowego. W ramach ósmego wyzwania przygotowaliśmy slalom pod wiaduktem biegnącym ponad parkiem, aby sprawdzić także przygotowanie kondycyjne naszych uczestników. Na przedostatniej stacji czekał nasz wolontariusz Michał, który pokazywał, jak dbać o bezpieczeństwo... swojego roweru. Dzięki niemu każdy mógł się dowiedzieć, jak prawidłowo przypinać rower, aby nie został skradziony, a także zabawić się w złoczyńcę i spróbować ukraść Michałowi jego bicykl.
Dziesiąte zadanie sprawdzało wszystkie umiejętności związane z udzielaniem pierwszej pomocy, łącznie z resuscytacją fantoma. 
Potem pozostało już tylko biec do mety i odebrać pakiet zwycięzcy.
Dzięki Funduszowi Małych Grantów Europy Centralnej, z którego sfinansowaliśmy Piknik, zestaw nagród prezentował się bardzo okazale. Każdy ze zmęczonych uczestników otrzymał od nas wodę lub sok oraz wafle, na każdego czekały także opaski odblaskowe i chusty. Rowerzyści mogli dodatkowo liczyć na zestaw lampek rowerowych.
Każdy z uczestników otrzymał także zaprojektowany przez śląską dizajnerkę Barbarę Maroń plakat, na którym znalazły się wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, których można było nauczyć się w trakcie Pikniku "Podaj Rękę". Jesteśmy pewni, że plakaty trafiły do domów, by urozmaicać wnętrza i jednocześnie przypominać o tym, jak ważna jest odwaga cywilna.
Dziękujemy Europie Centralnej za możliwość realizacji tego Pikniku, Pani Prezydent Zabrza za patronat i zabrzańskiej Straży Miejskiej za opiekę nad Piknikiem. Nie bylibyśmy w stanie zrealizować tego przedsięwzięcia bez niezawodnych wolontariuszy z Zespołu Szkół Ogólnokształcących i Ekonomicznych im. Olimpijczyków Polskich z Gliwic. 
Więcej zdjęć z Zabrza możecie znaleźć na naszym Facebook oraz w galerii na Tumblr.




Wszystkie zdjęcia: Barbara Maroń / Fundacja "Kapitan Światełko"
Używaj z oznaczeniem źródła, tylko w celach niekomercyjnych, modyfikacje niedozwolone.
(CC BY-NC-ND 3.0 PL)

poniedziałek, 15 września 2014

Ścigacz.pl - wyjazd Tomka na MotoGP



Dziękujemy portalowi motocyklowemu Ścigacz.pl za wsparcie przy organizacji wyjazdu Tomka na MotoGP. Dzięki redakcji portalu (specjalne podziękowania dla Dawida Stolickiego) udało nam się zebrać kilka tysięcy osób, które wzięły udział w evencie na portalu Facebook wspierając Tomka i jego marzenie.

Cała historia wyjazdu, włącznie z relacją samego Tomka, znalazła się na portalu - przeczytać ją można pod tym linkiem.
Ścigacz.pl był wyłącznym patronem medialnym całego wyjazdu.



Wszystkie zdjęcia: Bartłomiej Balicki / Fundacja "Kapitan Światełko"
Używaj z oznaczeniem źródła, tylko w celach niekomercyjnych, modyfikacje niedozwolone.

(CC BY-NC-ND 3.0 PL)

środa, 10 września 2014

Relacja Tomka z MotoGP


W sierpniu spełniło się marzenie Tomka, podopiecznego Fundacji "Mam Marzenie", młodego fana MotoGP którego zabraliśmy na Grand Prix Czech. Nasze sprawozdanie z realizacji całego projektu możecie przeczytać na główne stronie internetowej Fundacji, tutaj zaś zamieszczamy wspomnienie samego Tomka z tego niezwykłego dnia.


Nie spodziewałem się, że moje największe marzenie tak szybko się spełni. Marzyłem, by na własne oczy zobaczyć wyścigi  MotoGP.W niedzielę, 17 sierpnia, nastąpił ten magiczny dzień. Tego ranka mama obudziła mnie bardzo wcześnie, bo już o 3.45. Z niecierpliwością czekaliśmy na naszą ekipę, która troszkę się spóźniała. Kilkanaście minut przed godz. 5 pod nasz dom podjechały dwa luksusowe Range Rovery z salonu MM Cars Katowice. Wysiedli z nich członkowie naszej ekipy:  Jola i Bartek(nasz fotograf) z Fundacji Mam Marzenie oraz Kuba, Basia, Iza i Adrian z Fundacji Kapitan  Światełko, która zorganizowała całą wyprawę.Przed wyjazdem założyliśmy wszyscy jednakowe koszulki, które specjalnie na tę okazję zaprojektowała dla nas Basia.W trasę do Brna postanowiłem pojechać luksusowym Range Roverem Sport, za którego kierownicą usiadł  Kuba. Mogłem siedzieć obok kierowcy. Samochód jest naprawdę luksusowy. Podczas jazdy było dużo śmiechu.


O godz. 8.30 zaparkowaliśmy na ogromnym parkingu, który mieścił się na wykoszonych polach zbóż. Kiedy wysiadłem z auta i usłyszałem ryk pierwszych motocykli, bardzo się ucieszyłem. Nie mogłem uwierzyć, że to dzieje się naprawdę i że za kilka chwil zobaczę  je na torze.Droga na naszą trybunę VIP T4 zajęła nam trochę czasu. Na wyścigi podążały tłumy ludzi. Jechało też mnóstwo zwykłych motocyklistów.Wreszcie doszliśmy do naszej trybuny. Dzięki Firmie Business Lease Poland, która zakupiła dla nas bilety, obserwowałem wyścig z bardzo ciekawego miejsca. Miałem widok na jeden z zakrętów. Mogłem też śledzić motocykle na telebimie znajdującym się naprzeciw nas. Radość z oglądania wszystkich jeźdźców motocyklowych na żywo była ogromna. Trudno to opisać słowami. Trzeba to zobaczyć na własne oczy i usłyszeć przemiły ryk silników.



Nie spodziewałem się, że Kuba ma dla mnie jeszcze jedną  niespodziankę. Zdobył dla nas wejściówki do Padoku czyli do Parku Maszyn. Mogłem  tam dokładnie przyjrzeć się maszynom. Szkoda tylko, że nie udało mi się zobaczyć motocykli moich idoli. Szykowali się do startu i nie wpuszczano już zwiedzających. Oprócz motocykli, w Padoku było mnóstwo pięknych wypolerowanych ciężarówek, przy których mama i Bartek robili mi zdjęcia.





Najbardziej emocjonującym i pokazowym był wyścig Moto GP najmocniejszych motocykli o pojemności 1000 cm sześciennych. To było niesamowite. Ja kibicowałem, a ze mną  nasza ekipa, Jorge Lorenzo i Valentino Rossi z Teamu Yamacha  Factory Racing. Zajęli kolejno drugie i trzecie miejsce. Zwycięzcą wyścigu został Dani Pedrosa z Teamu Repsol Honda. Na torze osiągnął prędkość 309 km/h.Kiedy zawody dobiegły końca i uświadomiłem sobie, że trzeba już wracać do domu, zrobiło mi się trochę smutno.Aby dojść do naszych samochodów, musieliśmy się przedrzeć przez ogromną rzekę fanów Moto GP. Tej niedzieli było w Brnie 150 tysięcy widzów.W drodze do domu wiózł mnie Adrian za sterem drugiego Range Rovera Evoque - także  luksusowego.




Po opuszczeniu Brna zahaczyliśmy o starą czeską pizzerię. Każdy zamówił dla siebie coś pysznego. Odpoczęliśmy trochę, pośmialiśmy się i porozmawiali. Bardzo miło upłynęło nam tych kilka chwil. Nasza ekipa była naprawdę wyjątkowa.Do domu wróciłem o godz. 23.30 zmęczony, ale szczęśliwy. Dla mnie, fana motocykli, przeżycia z toru są tak wielkie, że trudno je ubrać w proste słowa.Nigdy nie zapomnę tego dnia. Zrozumiałem również, że marzenia się spełniają nawet jeśli jest się chorym. Bardzo chciałbym jeszcze kiedyś wrócić na tor. Może się uda?Przed pożegnaniem  towarzyszy mojej wyprawy otrzymałem od Joli Dyplom Spełnionego Marzenia.  


PODZIĘKOWANIA

Dziękuję Fundacji Mam Marzenie za to, że mogłem zostać Ich marzycielem.Dziękuję Fundacji Kapitan Światełko, a szczególnie prezesowi Jakubowi Kajdaniukowi, za zorganizowanie całej wyprawy na Moto GP do Brna i spełnienie mojego marzenia.Dziękuję Firmie MMCars Katowice za luksusowe Range Rovery, którymi podróżowałem.Dziękuję Firmie Business Lease Poland, dzięki której  zakupiono bilety na wyścigi.Podziękowania dla Serwisu ścigacz.pl, który opublikuje relację z Moto o GP.Dziękuję także Barbarze Maroń za projekt naszych koszulek.Serdeczne podziękowania dla Kuby, Basi, Joli, Bartka, Adriana i Izy - super ekipy, w towarzystwie której miałem przyjemność spełnić moje marzenie.
Dziękuję również wszystkim fanom na facebooku, którzy mnie wspierali.

Marzyciel Tomek

środa, 3 września 2014

Podaj Rękę - zapraszamy na piknik rowerowo-biegowy


Biegaczy i rowerzystów z Zabrza i okolic zapraszamy 13 września 2014 na piknik rowerowo - biegowy "Podaj Rękę", który odbędzie się w zabrzańskim Parku Poległych Bohaterów (Park Dubiela) przy zbiegu ulic Wolności i Charles'a de Gaulle'a. Impreza odbędzie się pod honorowym patronem Pani Prezydent Miasta Zabrze, Małgorzaty Mańki - Szulik, dzięki gliwickiemu Centrum Handlowemu Europa Centralna, organizatorowi Funduszu Małych Grantów EC.

W ramach pikniku - uczestnicy - biegacze i rowerzyści - będą musieli pokonać trasę biegnącą wokół parku. Chociaż jest ona dość krótka, po drodze zatrzymają się kilka razy, aby uczestniczyć w wyzwaniach związanych z pierwszą pomocą. Wszyscy, którzy tego dnia zjawią się w zabytkowym Parku Poległych Bohaterów będą mogli nauczyć się nie tylko, jak pomóc rannemu, ułożyć poszkodowanego w pozycji bezpiecznej czy jak poradzić sobie z osobą, która zasłabła, ale także, dzięki naszym wolontariuszom, przetestować swoją wiedzę i umiejętności w praktyce.

Każdy z uczestników wygrywa - dzięki Centrum Handlowemu Europa Centralna na wszystkich uczestników, w każdym wieku, czekają nagrody - odblaskowe akcesoria, lampki rowerowe i plakaty, a także poczęstunek.
Zapraszamy w drugi weekend września, w sobotę, od 10 do 15.
Obserwuj naszą stronę na Facebook lub Google+, aby śledzić wszystkie informacje związane z piknikiem "Podaj Rękę".

poniedziałek, 1 września 2014

Nasza ankieta, Twoje pomysły

Jesienią tego roku będziemy mieli okazję uczestniczyć w konferencji związanej z bezpieczeństwem w ruchu drogowym. Zwykle, kiedy o tym wspominamy wszyscy myślą o wypadkach samochodowych, ale nie zapominajmy, że kwestia bezpieczeństwa dotyczy nas wszystkich - także rowerzystów, pieszych, rolkarzy, biegaczy, etc.
Nie zrozumcie nas źle - jeżdżąc codziennie po drogach nie myślimy o tym, że za chwilę ktoś w nas wjedzie, stanie się tragedia i skończy się to szpitalem; wypadki nie są naszą obsesją i chcemy o nich myśleć i mówić najrzadziej jak to tylko możliwe - wychodzimy bowiem z założenia, że lepiej jest zapobiegać niż leczyć. Z tego też powodu zwracamy uwagę na to, że lepiej jest każdego wieczoru wrócić do domu, zjeść kolację i obejrzeć film, niż trafić do szpitala i spędzić kilka tygodni jedząc papkę. Sądzimy, że zamiast straszyć wypadkami, lepiej zwracać uwagę na to, jak ważna jest bezpieczna i ostrożna jazda.
Z tego też wynika nasz udział w konferencji i współpraca z Przedsiębiorstwem Badawczym MIRSKIM - przygotowaliśmy ankietę i jej wynikami chcemy poprzeć nasze tezy i pomysły.
Bezpieczeństwo dotyczy wszystkich, a więc także Ciebie - poświęć kilka minut na wypełnienie odpowiedzi na tych kilka pytań i pomóż nam naszkicować obraz polskich użytkowników dróg - ich stosunku do dziurawych nawierzchni, fotoradarów czy pisania smsów za kierownicą.
Z góry dzięki za wszystkie odpowiedzi i podawanie ankiety dalej.
A oto i LINK DO ANKIETY.


Źródło zdjęcia: kohlmann.sascha przez photopin cc.