
Wydawałoby się, że niewidomi i osoby słabowidzące nie mają specjalnie szans na to, żeby pojeździć sobie samochodami... Tymczasem w ubiegłą niedzielę przejechałem się do Katowic, żeby popatrzeć, jak radzą sobie za kółkiem pod okiem doświadczonych instruktorów. Pod Spodkiem wygrodzono znaczy kawałek placu, ustawiono na nim pachołki i wypuszczono dwa samochody Szkoły Jazdy EKODRIVE. Instruktorzy musieli z pewnością wykazać się cierpliwością w tłumaczeniu i podczas jazdy - w końcu za kółkiem siedziały osoby, które w większości nigdy w życiu nie miały możliwości prowadzenia samochodu.

Rozmawiałem z jedną z organizatorek całego wydarzenia, panią z Fundacji Szansa dla Niewidomych z Katowic - według niej tego dnia kilkadziesiąt osób niewidomych i takich o mocno ograniczonym widzeniu miało szansę pokręcić się po placu w samochodzie.
Na miejscu była telewizja, swoje stoisko przygotowała także Policja, Straż Pożarna zaprezentowała dwa wozy, pojawili się także przedstawiciele Polskiego Związku Motorowego.
Jedyne, czego zabrakło, to innych odwiedzających - być może ze względu na pogodę plac świecił pustkami. Najważniejsze jednak, że osoby do których adresowane było to przedsięwzięcie rzeczywiście wykorzystały swoją szansę.

I chociaż niewidomy za kółkiem może kojarzyć Wam się głównie ze sceną z filmu "Zapach kobiety", to ja jednak bardzo popieram każdą akcję, w której możemy poczuć, co czują osoby znajdujące się z drugiej strony różnych sytuacji drogowych. Tak, jak kierowcy powinni od czasu do czasu przejechać się na rowerze, żeby poczuć, jak to jest być najmniejszym pojazdem na drodze, tak samo osoby z problemami ze wzrokiem mogły na własnej skórze przekonać się, jaka jest rzeczywista droga hamowania pojazdów, ich promień skrętu, etc. Osoby zupełnie niewidzące miały za to możliwość przeżycia czegoś, co teoretycznie zawsze powinno być dla nich niedostępne.
Parę lat temu czytałem artykuł o niewidomym riderze, który jeździł w DH. Jego kolega przygotował tandem, na którym jechali we dwóch - dzięki dobremu poczuciu równowagi i zgraniu udawała im się ta sztuka.

Bez względu na to, czy chcielibyście spróbować swoich sił jako przewodnik, czy sprawdzić, jak to jest być niewidomym, głuchoniemym, lub jeździć na wózku i z jakimi problemami trzeba się wówczas mierzyć - możecie szukać gier miejskich podobnych do tej, jaka odbędzie się jutro w Katowicach. Nie mówię, że jest to niebywała frajda, być ociemniałym - ale czasami warto przeżyć coś takiego, żeby zastanowić się, jak wygląda świat z innego punktu... niewidzenia...
Będę sędziował jutrzejszą grę organizowaną m.in. przez Urząd Wojewódzki w Katowicach i Komendę Wojewódzką. Relacja - najpewniej po weekendzie.
Śledź naszą stronę internetową na Facebook albo na Google+, jeżeli chcesz przeczytać więcej artykułów albo dowiedzieć się czegoś o naszych akcjach. Możesz także zajrzeć do naszej galerii na Tumbrl, gdzie zamieszczamy zdjęcia ze zrealizowanych już przez nas projektów.
0 komentarze:
Prześlij komentarz